25 maja 2020

Od Tytanii C.D Chena

  Zanurzyła się w lekturze iście zaintrygowana, od czasu do czasu przechylając głowę i śliniąc palce, aby móc z łatwością przewrócić stronnicę. Oczy cholernie ją piekły, a mimo to nadal czytała, bo nie miała nic innego do roboty. Robiła to w milczeniu, kiedy Chen wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany, czekając, aż odezwie się do niego po tej zasranej godzinie czekania na jakąkolwiek reakcję. Lektura musiała jej się naprawdę spodobać, jeżeli tak długo nie potrafiła oderwać wzroku. Bał się jej dotykać. Była zbyt spięta. 
  -  Ja... Fajna jest. - odłożyła na bok, ponownie zwijając się w kuleczkę za pomocą swojego ciepłego kocyka. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na mężczyznę, a w jej głowie pojawiło się tysiąc myśli na raz. Zastanawiała się, czy to wszystko ma jakikolwiek sens i czy ona również mogłaby zastosować magiczną terapię, która pozwoliłaby na powrót do sprawności. Ciekawe, czy byli świadkowie tego zdarzenia, czy w ogóle ktokolwiek mógł wiedzieć. A historia - mogła być zmyślona przez kogoś na potrzeby wzbudzenia ogromnej sensacji wśród innych? Może też dlatego znalazła się w dziale książek o zakazanej treści, bowiem na pierwszy rzut oka nie reprezentowała ze sobą nic groźnego ani społecznie szkodliwego. 
  - Potrzebuję więcej informacji na ten temat. - stwierdziła nieco mniej łamiącym się głosem niż poprzednio. Zamknęła i odłożyła tomidło pod poduszkę, rozglądając się dookoła, czy aby nie patrzy na nią którykolwiek z lekarzy. Mogliby nagle przecież wbić do salki, zabrać jej niezbędne zapiski, zgłosić to do dyżurki i prawdopodobnie albo wezwaliby egzorcystę, który zająłby się nią (a z doświadczenia wiedziała, że przypinanie do łóżka, wylewanie na nią litrów wody święconej i odprawianie godzinnych modłów nie było ani ciekawe ani tym bardziej przyjemne). Mogli też zmusić ją do rozmowy z psychologiem i odpowiadania na kolejne pytania z cyklu: "a dlaczego?". Nie lubiła rozmawiać z osobami obcymi, zwłaszcza tymi, które litowały się nad nią i na siłę próbowały wywołać zaufanie wobec własnej osoby. Im bardziej się starały tym bardziej młoda Tytania miała po prostu wywalone i chciała wydrapać im wszystkim oczy swoimi zarośniętymi paznokciami (które zostały obcięte przymusowo zaraz po incydencie z pewną panią pielęgniarką). 
  - Pomóż mi z tym wszystkim, proszę. Ja nie daję rady. - rzekła, ocierając niewidzialny pot z czoła i drżąc jednocześnie z zimna. Chen mocniej ją do siebie przycisnął, aby dziewczyna nieco się opanowała i odetchnęła. Oczy ponownie miała nieobecne. Potrzebowała piętnastu minut, aby ponownie powtórzyć swoją prośbę, spojrzeć na niego, po czym po prostu paść na poduszkę i wyrównać swój oddech. Sen całkowicie pozwolił jej odetchnąć od tego wszystkiego. Szkoda tylko, że po chwili zaczęła się faza na koszmary. 

Chen?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wilcza Przystań.
Credits