05 maja 2020

Od Tiffany C.D Gadrieel

  - I co teraz? - uśmiechnęła się, mrugając szybko oczętami zniecierpliwiona i od czasu do czasu oblizując swoje przesuszone wargi. - Zabijesz mnie?
  Trzymał dziewczynę tak mocno, że ręka zaczęła sinieć. Drżała przerażona. Nie chciała tego pokazać przy nieznajomym. Ten brak jednego procenta buzował w jej żyłach. Chciałaby to zmieniać, ale nie ważne, jak bardzo by się starała, zapewne zostanie demonem już do końca swoich dni na tym kurwidołku. Do oka napłynęła jedna łza. Potem kolejna.
   I wszystko nagle zaczęło się rozpływać. Zdezorientowany wypuścił swoją koleżankę z rąk i odsunął się od niej. Nie wyglądała teraz jak przerażający potwór, który zaraz miał rozdrapać jego gardło i pozbawić tchu za pomocą jednego, konkretnego ruchu. Po prostu maleństwo, które miało ochotę skulić się w kąciku i uciec od wszystkich swoich problemów w cień. Małe, bezbronne dziecię.
  Ale czy na pewno nie była to pułapka?
  - Cóż...
  I zamilkł.
   A ona nadal szlochała cichuteńko.
  - P...prze...przepraszam.
  Upadła na zimne płytki. Nie miała na sobie nic, poza szpitalną koszulą. Nawet bielizny już nie nosiła, głównie ze względu, iż była cholernie niewygodna i Bóg wie, kto je wcześniej nosił na sobie. Nawet, gdyby powiedzieli, że są świeżo kupione i tak by nie uwierzyła. Wolała się zakrywać po prostu długą, szpitalną szatą i starała się o to, aby nikt jej nie podglądał. Nie pozwoli na to, żeby jakikolwiek człowiek (lub nie tylko) chociażby rzucił okiem na jej ciało, nie mówiąc już o jakimś dotyku. Ledwo lekarze dawali radę ją zbadać, a co dopiero taki... Nieznajomy o zapewne złych zamiarach. Teraz tylko mogła się zastanawiać, jak zareaguje na jej przeprosiny. Ucieknie i pozostawi loszkę samą czy zechce ją może podnieść i zaprowadzić do dyżurki?
   Zakasłała i wypluła z ust trochę krwi, ale nie przejęła się tym zbytnio. Nadal całą swoją uwagę poświęcała tylko na płacz.
   Towarzysz skrzywił się, dalej nie ufając dziewczynie. Przekręcił głowę, jakby próbował odciąć się od niej samej. Najlepiej byłoby po prostu wyjść i ją zostawić. Przecież ile to już razy panienka pragnęła unieść na niego rękę? Teraz nawet nie przyczynił się do jej cierpienia. Musiał po prostu odejść.
  Otworzył drzwi i stanął jak wryty, zdając sobie sprawę, że jest obserwowany przez pielęgniarki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wilcza Przystań.
Credits