Znowu. Co za wstyd...
- Panie doktorze, ja...
Nie wiedziała, co powiedzieć. Spojrzała tylko na młodego dorosłego zdezorientowana. Pielęgniarki pomogły jej wstać i zabrały pościel, ogołącając łóżko. Została wezwana do salki, aby zmyć z siebie brudy i doprowadzić do porządku dziennego. Wychodząc z pomieszczenia pod poduszką chłopaka zauważyła czarny, wystający róg książki. Nie wybuchła jednak złością ani nic. Poczuła się mocno zaintrygowana tym bardziej, że nie wiedziała, iż ktoś podpierdolił jej książki. Nie przeliczała ich. Nie miała kiedy nawet zorientować się, które tytuły odniosła a które nie. Wszystko zaczynało jej się zlewać w jedno. Dzień za dniem płynął powoli jak strumyczek. Ile już tutaj siedziała w tym zamknięciu? Rok? Dwa? Cholera jasna, kto by to zliczył koniec końców...
Wychodząc rzuciła jeszcze raz okiem na swoje posłanie, modląc się, aby nikt nie zajrzał do dziurki w której znajdowała się sterta książek. Osuwająca się deseczka i dziura w niej były póki co jedynym pomysłem na przechowywanie tego całego szmelcu.
Zresztą na tę chwilę wszystko było jej jedno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz