09 maja 2020

Od Chena C.D Tiffany

   Minęło kilka dni i Tiffany widocznie zmarniała, jeśli można w ogóle powiedzieć, że wyglądała dobrze. – A niech to...- pomyślał Chen – dlaczego ci przeklęci lekarze nic z tym nie robią. Siedzi zamknięta, sama, ze strasznymi myślami. 
   Były zwiadowca odwiedzał dziewczynę w miarę często, i tak nie miał zbyt dużo do roboty jako strażnik, których i tak wyzywa się od nierobów i darmozjadów. Miał sporo czasu między treningami (które sam praktykował, ponieważ Chen dba o formę jak dawniej), a patrolami ulic Stolicy. Znał już dobrze szpitalny park, gdzie często Tiffany przesiadywała, czytając zakazanie i bluźniercze księgi. Oboje polubili się, choć nie objawia się to tak bardzo, skoro mają dość ciche i skryte charaktery. Jednak mu dobrze się czasem wygadać do kogoś z doświadczeniem i zrozumieniem. Jej dobrze jest czasem posłuchać wieści ze świata, tego i tamtego... Chanai. Oboje są osobami ciekawymi świata i dobrze się w tej kwestii dogadują.
   To oczywiste, że gorszy stan Tiffany martwił Chena. Gdy po kolejnej rozmowie z doktorem dowiedział się, że „medycyna nie jest w stanie jej bardziej pomóc” zmartwił się. Pewnie to sama wiedziała. Jednak jej trupioblada cera i zszarzałe oczy jakby bez duszy napawały smutkiem. Jeżeli jest coś, co sprawiłoby że Tiffany by wyzdrowiała, to musi to znaleźć. Tylko co to mogłoby być.. postanowi zapytać dziewczynę, być może któraś z ksiąg o wiedzy tajemnej da mu odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wilcza Przystań.
Credits