25 lipca 2020

Od Raza C.D Emili

  Wsłuchiwał się w słowa smoczycy analizując w miarę to w jaki sposób mówi o konkretnych umiejętnościach by mieć już jakiś zarys tego jak na każdej z nich się zna. Jazdę konną odhaczył od razu, nie była jej za bardzo potrzebna. Miała skrzydła, a to znaczyło że mogła latać. A co za tym idzie w mieście będzie szybsza od kogokolwiek. Gdy inni muszą plątać się uliczkami ona może przelecieć nad domami i to dlatego ją chce, brak umiejętności walki wcale go nie zniechęcił, lepiej tak niż żeby coś umiała ale nauczonego w zły sposób. Tak przynajmniej nie ma wyuczonych złych nawyków i będzie mógł nauczyć ją wszystkiego porządnie.
   - Umiejętności te są przydatne ale nie będą ci potrzebne. Widzisz, niestety nie mamy jeszcze dobrego systemu przekazywania wiadomości. A to kluczowe rzeczy gdy dochodzi do niebezpiecznych sytuacji. Szczególnie dla dowódcy. Muszę dobrze kierować posterunkami, a nie mogę tego robić jednocześnie biegając od jednego do drugiego. Dlatego potrzebna jesteś mi ty i twoje skrzydła. Nie masz żadnych przeszkód na drodze w powietrzu, a jak już zapewne zauważyłaś miasto jest dosyć gęsto zabudowane. - stali na dziedzińcu, dosłownie na środku. Dziwnie mu się tam rozmawiało, czuł jakby był wystawiony na strzał z każdej strony więc zdecydował zabrać ją na ławkę pod drzwem. Wskazał jej ją i ruszył w jej kierunku, nie użył słów i nawet nie było trzeba bo poszła tam od razu i zajęła miejsce jeszcze przed nim, w dosyć nerwowy sposób, uznał, że to może przez to że czuje się jak na rozmowie o pracę. 
  - Generalnie wszystkie poprzednie pomysły zawiodły. Poczta pneumatyczna? Nie dało rady. Nie mamy sprzętu który wytworzyły wystarczające ciśnienie. Komunikacja przez magię? Też do niczego za dużo ludzi z mocą to za dużo zakłóceń i możliwości przechwycenia wiadomości.. - obruszył się, podobnie jak ona. Miała taką minę jakby ktoś jej właśnie powiedział, że na śniadanie jadła kotlet ze szczeniaczka.
  - Właśnie! Spójrz.- złapał za jeden z liści dyndających mu nad głową. Zerwał i trzymał go w dwóch palcach jednej dłoni a dwa palce drugiej dłoni rozsunął. W jednej chwili liść stracił kolory, a w jego drugiej dłoni zmaterializował się papieros.
  - Ta dam! Jeżeli o tym nie wiedziałaś to magia istnieje, a tutaj to już szczególnie. Spójrz.. - pokazał na liść który powoli bo powoli odzyskiwał kolory. 
  - Ta całą kraina jest tak napompowana magią, że nawet takiego liścia można użyć kilka razy zanim uschnie. Wybacz jeżeli to szok..- tak to zdecydowanie był szok. Dziewczyna siedziała jak na szpilkach, gotowa do ucieczki. Ale ku jego zdumieniu odezwała się w sposób dużo inny niż zwykle. Tak jakby musiała zmuszać się by do tego przyznać.
  - Tak.. wiem co to magia. Niestety. - cóż każdy kto tu trafił miał jakieś złe przeżycia, jej najwyraźniej dotyczyły magii. Zdecydował jej nie popychać ku tym wspomnieniom i zmienił temat.
- A co do tych kilku dni odpoczynku.. mogę się na nie zgodzić ale nie do końca. Widzisz, normalnie adiutant odbiera wiadomości u dowódcy i wtedy jest chroniony przez jego obstawę. Na miejscu jest chroniony przez miejscowych strażników. Ale w drodze z punktu A do B jest zupełnie sam. Nie żeby wiele zagrażało ci w powietrzu ale jednak. Musisz zacząć uczyć się walczyć. Więc jak najbardziej możesz odpocząć te kilka dni i nie pełnić służby ale pod warunkiem conajmniej jednego treningu dziennie. Póki co będziesz ćwiczyć różnymi rodzajami broni, a gdy znajdziesz coś co dobrze się z tobą zgrywa skupimy się na tym. - delikatnie wyrwana z letargu spowodonego wiadomościami o magii pokiwała głową.
Słońce już powoli chyliło się ku zachodowi, było nawet ładnie. Miasto zapalało powoli lampy i pochodnie, a słońce znikało za chmurami. Mur otaczający miasto najeżony zębami, kuszami, łukami i czasem znacznie cięższym sprzętem jak balisty czy działa przypominał o tym co gdzieś w oddali czycha za nim. I nie chodziło mu tu o kilku Maruderów... Ale jednocześnie dawał znać że nikt tu nie zamierza poddać się bez walki.
- Wiesz, wybacz że to mówię bo to trochę szorstkie.. ale zapomnij o tym co stało się w twoim świecie. Nie wiem co to było, ale było związane z magią. Tu bardzo ci się ona przyda. A to co stało się tam, do przystani za tobą nie przyjdzie. - wstał klepiąc ją po udzie i zrobił kilka kroków po czym odwrócił się do niej. Wsadził do ust papierosa którego stworzył prawie przed chwilą. Wyjął zapalniczkę, toporną bo toporną, zrobioną przez jednego z tutejszych mieszkańców pochodzącego podobno ze świata w którym rządzą stal i płomienie. Odpalił nią papierosa, zaciągnął się i wypuścił dym. Nie w kierunku smoczycy, wiedział jak taki dym potrafi drażnić. 
- Nie wiem jak ty ale ja idę odpocząć. Gdybyś mnie potrzebowała będę spał u siebie. Ostatnie drzwi na końcu korytarza na twoim piętrze. Nie bój się mnie budzić serio... Zrobisz mi przysługę.- Powiedział to, podniósł dłoń w geście pożegnania i udał się do budynku. Zbierało się na cichą bezwietrzną noc.

(Czerp sobie magię do woli, tylko byleby zgodną z żywiołem. I nie musisz tak szybko odpisywać, ja odpisuje bo mi się w pracy nudzi 😉)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wilcza Przystań.
Credits