Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hellmestin "Mest". Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hellmestin "Mest". Pokaż wszystkie posty

20 września 2020

Od Mesta C.D Nergala

 Mest jęknął na ponowne spotkanie z przyrodzeniem Anubina.
 Mężczyzna wyglądał wyjątkowo nieporadnie jak na tak wysokie stanowisko. Mest nie wiedział r
ównież, dlaczego odczuwa ochotę dogryzienia starszemu. Zdawał sobie sprawę, że w bezpośrednim starciu nie miałby żadnych szans, nawet jeśli chodziłoby o zwykłą sprzeczkę. Aura roztaczająca się wokół gościa była wyjątkowo przerażająca, a zarazem intrygująca. Mest przymrużył lekko ślepia, aby niezauważalnie zmierzyć wzrokiem rannego. Chwycił za ręcznik wiszący na kaloryferze i podał go Anubinowi.
 - Do tego wyciągał Pan... - zrobił krótką pauzę, oczekując na to, że dowie się imienia towarzysza.

Czarnowłosy podniósł głowę, nawiązując kontakt wzrokowy z brunetem.
 - Nergal Ozyr — powiedział nieprzytomnie, chwytając ręcznik.

 Mest zawinął wargi, powstrzymując uporczywy uśmiech. Niedługo będzie mógł zadać parę pytań mężczyźnie, a to, że udało mu się otrzymać jego imię, jest dużym osiągnięciem. Z przytupem postawił kosz z tkaninami na pralce.
 - Na stanie nie mam już żadnych bandaży, będziemy musieli poradzić sobie z tym — wskazał na jasnozielony materiał.

  Ozyr przytaknął albo tak wydawało się Mestowi. Wyciągnął tkaniny, układając je na białej szafce. Następnie otworzył dolną część mebla, wyjmując krem na blizny, który zakupił kiedyś w jakimś sklepiku.
  - Mam nadzieję, że moja obecność nie będzie Panu prze        szkadzała, poza tym, nie widzę, jak daje Pan radę to wszystko samemu opatrzyć — przygryzł policzek, oglądając dotychczasowe zabandażowane kończyny, nie wiedząc, czy nie za bardzo podważył umiejętności Nergala.

  Nie czekając na odpowiedź, ponownie opuścił łazienkę, aby za chwilę wrócić tam z czarną bluzą, t-shirtem, starymi dresami i jakimiś większymi bokserkami. Po drodze zapomniał zerknąć na zegarek. Spotkanie z Anubinem sprawiło, że jego codzienny zegar wypadł z orbity, a czas spożycia leków dawno przeminął.
  Mest narzucił na siebie białego t-shirta, odkładając ciuchy na szafkę, zaraz obok jasnozielonych tkanin.

  - Kładę tu czyste ciuchy, może nie są pierwszej klasy, ale na noc powinny być w sam raz.
  Ciche "Mhm" wypłynęło z ust Anubina. Wysoki mężczyzna prawie ukończył już opatrywanie wszystkich ran. Grymas na jego zmęczonej twarzy wskazywał, że woda utleniona jak zwykle, dała popalić i to dosłownie. Mest uśmiechnął się, nie wiedząc dlaczego. Przekrzywił głowę, czując dziwny, pulsujący ból. Przymrużył oczy, ledwo utrzymując równowagę. Chrząknął, a jego dłonie niekontrolowanie powędrowały na jego szyję. Palce zacisnęły się na skórze, dusząc bruneta. Kaszlnął on nieprzyjemnie, czując krwisty posmak na języku. Stracił totalną kontrolę nad swoim ciałem. Powieki chłopaka zacisnęły się automatycznie, odpowiadając na nieopisany ból. Desperacko próbował złapać powietrze, co tylko pogorszyło sprawę. Nie słyszał niczego, a jego nogi zgięły się pod wpływem adrenaliny, sprawiając, że kolana Mesta uderzyły w kafle.

  Cisza

(Nergaluuuuu?)

15 sierpnia 2020

Od Mest C.D Nergala

Gdy nieznajoma kobieta poinformowała detektywa o niebezpieczeństwie, był on jedynym, który zgodził się pomóc. Nie wiedział, na co się pisał bowiem strach ledwie muskał palce jego dłoni, a ciekawość rozwodziła się po całym jego ciele. Widząc nagiego Anubina, mrugnął parę razy, czując przypływ gorąca. I nie, nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wizja Mesta zamglona została przez niewidzialne wspomnienia. Coś, co nieświadomy detektyw uznał za efekt uboczny wszystkich połykanych pastylek. Ocknął się z chwilowej omamy wyjątkowo szybko. Wypowiedział słowa, które powinny paść przy pierwszym spotkaniu z obnażonym, zranionym mężczyzną. Szorstkie, gorące palce musnęły policzki bruneta. Dotyk ten był czymś, co Mest dobrze pamiętał. Ale, czy na pewno? Potrzasnął głową wykonując parę kroków do tyłu. Czuł się bardzo nieswojo wśród nieswoich narządów płciowych. Przęłknął ślinę ściągając z siebie szarą bluzę. Miał nadzieję, że rannemu osobnikowi nie przeszkadzał widok jasnej skóry bruneta oraz jego sztuczne, mechaniczne ramię.- Proszę, niech Pan owinie to wokół krocza, pańskie ciuchy wyglądają jak rybie odchody. Są przemoczone do suchej nitki — mruknął, podając ciepłą bluzę Anubinowi.
Z kieszeni swoich szarych dresów, wyciągnął niewielki, niebieski notes i srebrny długopis. Chrząknął nieprzyjemnie i nawiązał kontakt wzrokowy z ciemnowłosym.
- To, jak brzmi pańskie miano? - przysunął końcówkę długopisu do papieru.
Postać westchnęła, z lekka ignorując pytanie Mesta. Plecy mężczyzny dotknęły trawy, a jego usta skrzywiły się w nieprzyjemnym grymasie.
- Czy na pewno jest z panem wszystko w porządku? - detektyw przekrzywił głowę, siadając w pobliżu Anubina. - Jeżeli najpierw wolałby Pan odpocząć, jestem w stanie poczekać — uśmiechnął się blado.
- Nie, to w porządku — odpowiedział, przykrywając dłonią swoje oczy.
- Mój dom znajduje się dość blisko, nie jest pierwszej klasy, ale mogę Pana opatrzyć, za małą opłatą w postaci paru pytań. To jak?
Słowa te wypłynęły z ust Mesta niekontrolowanie. Jakby ktoś w środku zmusił go do tej propozycji. Ale, czy tak naprawdę mu to przeszkadzało?
>Nergalu?

01 kwietnia 2020

Od Hellmestina C.D Doktor, Nike


Mężczyzna zatrzymał się przed niewielkimi, a zarazem niespotykanie starymi drzwiami. Trop, za którym podążał, zakończył się właśnie w tym miejscu. Delikatnie nacisnął dłonią na tajemnicze wrota, licząc, że jego cel ukrył się w opuszczonym budynku. Przystawił głowę do drewnianego wejścia, nasłuchując jakiegokolwiek dźwięku. Podczas tej jakże tajnej akcji, jego lewe oko dostrzegło ozdobny ornament. - Doktor? - przeczytał niewyraźnie wyrzeźbione słowa. Przekręcił łepek, nie do końca rozumiejąc, jak osoba lecząca innych ludzi może prowadzić biznes w tak obskurnym miejscu.
Pozostało zapukać, czas gonił. Złożył więc swoją prawą dłoń w pięść i zastukał w drewnianą powierzchnię. Następnie oparł łokieć o ramę drzwi, oczekując, aż szanowna gosposia domu otworzy przed nim wrota.
Zdziwił się niezmiernie, kiedy po drugiej stronie ujrzał wysoką postać, odzianą w długi, czarny płaszcz i podłużną, ptasią maskę. Zapach prawdziwej zwierzęcej skóry trafił do jego nozdrzy, pozostawiając nieprzyjemny posmak na Hellowym języku.
- Cóż, jeżeli potrzebuje pan pomocy, będzie musiał pan chwilę poczekać, za co doprawdy przepraszam. Właśnie mam pacjentkę, która…
Ostatnie słowa nieznajomego były dla bruneta oczywistą odpowiedzią. Na jego twarzy pojawił się grymas, który zniknął tak szybko, jak Mest przemieścił się do fotela z widocznym, niewielkim wgnieceniem. Zdecydowanie nie należało ono do nietypowego doktora. Dotknął siedzenia, oczekując odpowiedniej temperatury. Ciało ludzkie, o stałej - 36,6 w błyskawicznym tempie potrafi rozgrzać inne przedmioty.
- Jest jak pchła - mruknął do siebie, totalnie ignorując obecność zakapturzonego.
- Excusez-moi, monsieur, co to ma znaczyć?
Słowa doktora przeleciały przez głowę Hella, nie kodując zbyt wielu informacji. Przelotnie zerknął na postać, nie znając odpowiedzi na niezrozumiałe pytanie. Nie miał jednak czasu, aby główkować nad produkcją dalszego dialogu. Ruszył w głąb średniowiecznej posesji, wyglądając za niebieską głową. Ostrożnie stawiał kroki, co chwila, usiłując wyłapać zgubiony trop. Wnet wielką pomocą, okazały się przestronne, drewniane schody. Skrzyp ostatniego stopnia wpłynął do prawego ucha Mesta, dając mu ogromną poszlakę. Popędził do stopni, wręcz wdrapując się na górę.
Teraz wszystko powinno pójść jak po maśle. Zaraz odnajdzie niejaką dziewczynę i dowie się prawdy. Anubin owszem, poprosił go o dorwanie małolaty o niebieskiej czuprynie, ale niezmiernie unikał pytań, które tak bardzo dręczyły mózgowie bruneta. Nie lubił przyjmować spraw od Anubinów, ze względu na to, że ich wymagające prośby zawsze mają drugie, ciemne dno. Klient to nasz pan, ale nie w zawodzie detektywa. Planem Mesta było odnalezienie nastolatki i zadanie jej paru pytań, które pozwolą mu postawić się po odpowiedniej stronie.
Niebieski włos leżący na wiekowej podłodze skrył się pomiędzy oba pomieszczeniami. Stanowił on ostateczny ślad ucieczki poszukiwanej. Hellmestin delikatnie nacisnął klamkę, mając obawy, że zepsuje ją, gdy zrobi to za mocno. Popchnął drzwi, pomagając im otworzyć się na oścież. Wkroczył do ciemnego pomieszczenia, rozglądając się za charakterystycznym kolorem. Wkrótce jego wzrok natrafił na okularnicę, która również spoglądała na niego. Brunet szybko dostrzegł przerażenie w jej oczach. Nie radził sobie zbytnio z uspokajaniem strachu kobiet. Płeć żeńska odstraszała go na tyle, że nie potrafił utrzymać kontaktu wzrokowego ze swoim celem. Wbił więc wzrok w podłogę. Tak było najlepiej. Bez obaw mógł zacząć rozmowę.
- Dlaczego Anubin cię poszukuje?
Nike? Doktorku?

24 marca 2020

Niejaki Upadły Bóg

Hellmestin "Mest"
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29 lat
Stanowisko:Prywatny detektyw
Przyczyna zgonu: Nieudana operacja przeprowadzona w niesterylnych warunkach.
Stadium przemiany: 15%
Żywioł: Ogień, niestety Hellmestin nie jest w pełni świadomy posiadania żywiołu.
Pochodzenie: Uśmiechnij się. Tak szeroko. Przytul ścianę, dotknij wyschniętej krwi. Przejedź palcami po nieznanym tynku... Znajdujesz się w ciemnym pokoju... Masz łóżko, o ile można to tak nazwać. Wystające druty i skrawek dziurawego, chropowatego materiału. Tak! Walające się po podłodze kable, pudła, strzykawki... Przecież tak się śpi. Później, budzisz się w wannie. Nie obawiaj się, jest tam woda! A nie, przykro mi... To krew. Twoja krew. A tam, w brązowej gąbce wbite są trzy strzykawki. Puste. Ale... Teraz spójrz w róg pokoju. Poczujesz orzeźwiające rześkie powietrze przepełnione żądzą krwi. Jest tam ring. Pięknie wypolerowana podłoga. Tłumy ludzi. Grzech ludzki — bogactwo. Ludzie, którzy myślą, że takie walki są atrakcją. Śmierć jest atrakcją? Potwory.
I ten moment. Dzwonek. Rzucasz się na przeciwnika, robiąc wszystko, aby przeżyć. Rozpływasz się wśród przeciwników, topisz w otchłani rozpaczy. Koniec. Śmiech i rozpacz. Spadasz, są tu trupy. Żywe trupy. Poznajesz opętańców. Zaczynasz spoglądać na świat całkiem inaczej. Zobacz do góry, ktoś się powiesił! Czyżby Joe? Tak, to on. Nie mylisz się, wisi bezwładnie na cienkim, rozrywającym się sznurze. Ma otwarte oczy, a z kącików ust wypływa mu piana. Podbiega do ciebie ona. Piękna, umalowana. Srebrne włosy, czerwona sukienka, wysokie szpilki. Mówi trzy proste słowa. „Wychodzisz na ring". Nie masz opcji „sprzeciw się". Minęły wieki, dzień w dzień widzisz to samo. Popadasz w depresję, tniesz się. Później znowu walka, nie wiadomo czy z samym sobą, czy z niejakim przeciwnikiem, ale wygrywasz. Zawsze wygrywasz. Spotykasz Lucyfera, a może po prostu bezdomnego, ot teraz przechodzisz pokutę. Rozpoczyna się era narkotyków, w praktyce tylko dla ciebie. Nie przestajesz. Nie ma czasu na nic. Ćpasz. Ćpasz wszystko, co możesz... Kokainę, amfetaminę, opiaty. Czasem sięgniesz po miękki narkotyk. Powiedzmy LSD... Haszysz. Wszystko, czego zapragniesz! Twój świat zaczyna osiągać wyniki. Na ringu własnej osobowości, nie przegrywasz. Ty widzisz tylko to, co mówi ci twój instynkt... Jak zwierzę. Zabijesz, dostaniesz. Aż nadejdzie ten dzień. Odkryją centrum zabójstw, czyt.; samobójstw. Ciebie przekierują do psychiatryka. Zamkną w cztery białe ściany, przynajmniej jasność otula twoje ciało. Miękkie ciepłe łóżko... Opiekunka płci damskiej była jednak złym pomysłem. Zabita z użyciem gwałtu, cudowna broń. Obsesja seksu przeobraża się w uzależnienie. Zresztą nie ukrywajmy, że kolejne. Uciekasz, zabijając wszystko na swojej drodze. Ujęła cię milicja. Kolejne 4 ściany. Okuwają cię kolorowymi gumowymi blokami. Podają środki nasenne... Czy to normalne? Oczywiście, że tak... Taka jest władza. Ponownie wchodzisz w tryb szaleńca. Ale. Zawsze musi być „ale"... Zamykają cię w izolatce. Próbują cię zniszczyć, upodobnić do całej reszty „dobrych ludzi". Stworzyć na kształt idealnych szarych ławic. Nie dajesz się. Jako jedyny ze swoich przeciwników, zostajesz skazany na karę śmierci. Pod cieniem sprawiedliwości wbijają ci kosę w plecy. Upadasz na zimną podłogę. Wokoło ciebie kałuża szkarłatnej cieczy. Nadchodzi czas na sąd boży. Niby sprawiedliwy. Ha! Chciałbyś. Skazują cię na ponowną pokutę, dlaczego? Sprzeciwiłeś się Bogu, jednak czy był to Bóg?. Odmawiasz. Powracasz do piekła. Tam zaczyna się kolejna przygoda. Joe, narkoman, niebieskooki i nieżywy. Pomaga ci się osiedlić w nowym środowisku. Innym słowem „częstuje” cię narkotykami. Stajesz się silniejszy. Bez przerwy. Przed oczami widzisz tylko trening i używki. Psychika podupada, w sumie to nie ma już z czego. Wszystko sprowadza się do tego samego. Narkotyki powodują twoją wybuchowość. Rzekli; „To nie jest człowiek, to nasienie diabła". Owszem mieli rację. Zniszczony przez walkę, zaciętość, narkomanów, seks... Wszystko. Nie błądź po jego duszy, nie zmienisz go. Chyba... Nie, nie jest to możliwe. Jak to bezdomny powiedział. „Na tym świecie jesteś tylko ty i twoja własna dupa. To, co z nią zrobisz, będzie tylko twoją sprawą".
Do Watahy Karmazynowej Nocy przyjął go Darkness. Według Hell'a wydawał się spoko gościem. Jednakże Hell odpłynął, zniknął na parę lat. Minęło trochę czasu, a nim Helmmestin zdążył obejrzeć się za siebie, życie przemknęło mu między palcami.
Zapadł w śpiączkę. Jego pamięć została roztrzaskana na drobne kawałki. Lewa ręka Hellmestina od teraz stanowi mechaniczny zamiennik tej prawdziwej. Operacja nie została przeprowadzona w sterylnych warunkach i, pomimo że technologia zezwalała na to, aby Mest używał nowej części ciała, jak mu się żywnie podobało to po paru miesiącach życia w Imperium, doszło do nagłego zgonu, przez co nić Hella została przerwana.
Who am I?
Psychika
Relacje: Brak
Charakter: Mest nie wie do końca, kim jest, rozwija się od nowa w zaświatach. Jest dość nieśmiały, skryty. Wpada łatwo w złość, dlatego próbuje wymijać stresujące, nerwowe sytuacje. Nie uśmiecha się, potrafi dobrze ukrywać i kontrolować swoje emocje. Myśli nieszablonowo i unika prostych stwierdzeń, zawsze stara się odnaleźć drugie dno. Jest ponadprzeciętnie inteligentny, przez co wyolbrzymia wiele sytuacji, na swoją niekorzyść. Uwielbia jednak wyzwania, a im cięższy jest problem, tym większy zapał rozpala się w Hellmestinie.
Po odejściu ze szpitala niezwykle trzymał się swojej codziennej rutyny. Przyjmuje wszystkie leki, które zostały mu polecone, unika wszelakich używek. Bardzo szanuje swoje zdrowie i nie lubi, gdy ktoś robi na odwrót. Irytują go marudy i samobójcy.

Cechy Fizyczne

Aparycja: Mest przemieszczając się po mieście, przykuwa uwagę wielu PUSTKA. Jest wysoki - 188,7 to całkiem niezły wynik. Ma szerokie barki, umięśnione ciało, a zarazem zgrabną posturę i niezwykle bladą karnację. Na ciele posiada liczne blizny, jednak nie pamięta, jak się tam zjawiły. Na czoło opada mu nierówno przycięta, rozczochrana grzywka. Krótkie, lecz gęste czarne włosy są zazwyczaj w nieładzie, „rozrzucone” po całej jego głowie. Końcówki włosów ledwo przykrywają jego szare oczy, nie utrudniając mu widzenia. Dłoń jego prawej ręki jest niezwykle dobrze zadbana, jak to mówią -> gładka niczym pupa niemowlęcia. Lewa ręka jest w całości z metalu, jednakże wygląda prawie tak samo, jak jej prawdziwy odpowiednik. Sprawia, że ma dużą kontrolę nad swoją lewą stroną oraz pozwala mu posługiwać się obiema dłońmi w zbilansowany sposób.
Umiejętności: Po wybudzeniu się ze śpiączki interesował się kryminalistyką. Czytał wiele książek i artykułów na ten temat. Uprawiał jogging i pływał. Chciał rozpocząć przygodę z siłownią, ale przerażał go wiszący w kącie sali worek treningowy. Po trafieniu do Przystani nadal produktywnie się rozwija, odnajdując zaginione przedmioty lub przedstawiając zakazane informacje. Wszędzie doszukuje się drugiego dna. Kontynuuje pracę nad swoim ciałem, uprawiając wiele sportów, dlatego kondycja Mesta jest wręcz celująca.
Ciekawostki:

  • - Mest jest heteroseksualny. Obecnie jednak płeć damska go onieśmiela. Stara się unikać kontaktu z niejakimi kobietami.
  • - Lewa, metalowa ręka Mesta, stanowi jego broń, jak i tarczę.
  • - Od czasu do czasu doświadcza przebłysków pamięci, które najczęściej kończą się nieprzyjemną migreną.
Statystyki
Siła [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
Szybkość [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
Mądrość [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
Żywioł [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
Witalność [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
      Od autorsko
      Zezwalam na jakiekolwiek sterowanie moją postacią, o ile jej reakcje są w miarę zgodne z charakterem. Odcinanie kończyn, podawanie używek i innych takich, trwałych skutków proszę o uzgodnienie ze mną na disco, Belzepubby#2199

      Autor postaci: Claparo-Sans
      Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wilcza Przystań.
      Credits