Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nergal Ozyr. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nergal Ozyr. Pokaż wszystkie posty

09 września 2020

Od Nergala C.D Mesta

 Mógł sobie podarować wzmiankę o rybich odchodach, bowiem teraz i mnie zrobiło się wyjątkowo niedobrze. Mężczyzna pokręcił głową i mocniej szarpnął za materiał bluzy, która mocniej zacisnęła się wokół jego pasa. Wyglądała teraz jak przepaska u prastarych plemion żyjących w Afryce, które nie były w stanie wynaleźć porządnych majtek.
   Nie miał się czego wstydzić, naprawdę. Wolał jednak nie gorszyć nowego członka dwuosobowej ekipy i przy okazji skorzystać z przejrzenia jego czterech ścian. Poza gorącym marzeniem o opatrzeniu piekących skaleczeń, pragnął jeszcze wziąć ciepłą kąpiel i zmyć z siebie wspomnienie o niechybnej walce, po której okrył się hańbą. Pozwolił sobie na zbyt wiele słabości podczas pojedynku i gdyby nie Mest to zapewne szukałby wymówki, aby tylko nie iść do zamczyska.
   - Daleko ta twoja siedziba? - Aby przerwać ciszę, Nergal ośmielił się zagaić rozmowę i rozpocząć od prostego pytania, pomimo iż kompletnie gdzieś miał samą odpowiedź chłopaka.
    - Dosłownie za rogiem. Powinienem znaleźć ci w środku jakieś ubrania na zmianę, bo nie możesz cały dzień paradować w tej dziwnej przepasce.
   Trudno było się z tym faktem nie zgodzić. Poza skinieniem głowy, nie potrafił w ogóle dać mu do zrozumienia, że słucha. Z gardła również nic mu nie wyszło i to być może ze względu na paraliżujące uczucie wstydu, którego nie doznał od kilkunastu lat, a które nagle przebudziło się z całą swoją mocą. Cholera by to wszystko trafiła. Mógłby usprawiedliwiać się brakiem wystarczającego źródła energii albo zacząć wyliczać czynniki, które spowodowały, iż dawno nie chwycił broni do rąk. W zamian za to wpatrywał się pusto we własne ubłocone stopy.
   Kurwa mać. [...]

  Weszli do domu dokładnie dwadzieścia minut po całym wydarzeniu. Mest widząc, w jak bardzo złym stanie jest anubin, zaprosił go do łazienki, aby opatrzyć wspólnie rany. Dumny mężczyzna jednak rozkazał (bo prośbą tego nie było można nazwać) aby detektyw jedynie chwycił za bandaż i przyniósł mu go wraz z wodą utlenioną do białego pomieszczenia. Tam na spokojnie mógł w bali dokładnie obejrzeć własne rany. Przestał czuć cokolwiek poza paraliżującym uczuciem niesprawiedliwości oraz odrętwieniem mięśni. Będzie dzisiaj spał jak zabity, wtulony w cudownie miękką pościel swojego gospodarza. Jutro rano kiedy wstanie powróci ponownie ból, odrętwienie oraz paraliże, zaś zniknąć powinny negatywne emocje. Sen jest na to znakomitym lekarstwem i Nergal już nie raz przekonał się o tym na własnej skórze, szczególnie będąc na ziemi, kiedy to po pracy jedynym jego hobby było właśnie śnienie.
   Woda, przyjemnie ciepła, okazała się być wbrew pozorom wrogiem dla wojownika, bowiem na nowo powróciło nieprzyjemne pieczenie z otwartych jeszcze skaleczeń. Wiedział jednak, iż nie ominie go mycie ich, bowiem lepiej było pocierpieć teraz, niż później płakać nad zakażeniami i ewentualną utratą kończyn. W najgorszym stanie była noga lewa - opuchnięta, pulsująca kostka wołała wręcz o pomstę do nieba, zaś z głębokiej rany na łydce non stop sączyła się stróżka krwi o nieprzyjemnym, ciemnoszkarłatnym zabarwieniu. Widok ten został szybko ukrócony za pomocą sporego kawałka bandaża. Mógł teraz wreszcie wstać i chwycić za ręcznik, aby się nim owinąć. Drugą dłonią podparł się o stojący wieszak (spojler: później znany jako prowizoryczna laska).
   Mest wszedł do łazienki nosząc ze sobą stos jasnozielonych tkanin. Przystanął, widząc Ozyra nieumiejętnie próbującego sięgnąć po ręcznik. Krocze miał odsłonięte, jak wtedy, kiedy po raz pierwszy stanęli ze sobą twarzą w twarz.
    Kurwa mać. 

Helluś?

25 lipca 2020

Od Negala C.D Mest

  Druga, pomniejsza rybia istota została przepołowiona na pół pod wpływem kontaktu z kosą dosadnie wkurwionego przeciwnika. Nergal miał solidnie dość dalszych spotkań z jego królową. Czuł, że jest już powoli blisko odrąbania jej łba. Zatoczył krąg, dumny i ubabrany we krwi sługusa, szczerząc zęby. Kulał już porządnie na tylną część ciała, a każdy, nawet najdelikatniejszy kontakt z podłożem powodował ból tak silny, że powaliłby niejednego dryblasa. Winą mógł za to obarczyć skały znajdujące się pod wodą, oraz dobre naostrzony, służący jako broń, ogon lewiatana. 
  Ponownie znalazł się na brzegu, nieumiejętnie podskakując na zdrowej, tylnej łapie. Należało się przemienić i pieprzył to, że zapewne zaraz pojawi się na brzegu Lilith i zacznie piszczeć niczym przerażona dziewica z powodu braku ubrań u swojego towarzysza. Dumnie eksponował swoim nagim torsem przed monstrum o wrogich zamiarach. Miał jeszcze jedną, zdrową nogę oraz swojego małego truposza, z którego zaczerpnął nieco energii, pozbawiając go połowy torsu. Wystarczyło jedynie zacisnąć zęby i przygotować się na kolejne natarcie. Stwór wydawał się nadal pełny swoich życiowych sił i nadal taki będzie, dopóki nie wyciągnie się go całkowicie na brzeg. Wiłby się wtedy w angonii, a twarz przybrałaby wyraz płaczącego dziecka, proszącego o to, aby ojciec przestał go napieprzać pasem za zjedzenie zbyt wielkiej ilości słodyczy. 
   Brakowało mu łańcuchów i lin.
   Brakowało mu towarzystwa. 
  Zacisnął dłoń w pięść i spróbował zamachnąć się jeszcze raz. Tym razem nie chybił, a ostrze przebiło końcówkę ogona, wbijając się w piach. Zaczął bezlitośnie ciągnąć w swoją stronę, dopóki nie ujrzał połowy ogona na plaży. Wtedy jeszcze raz spróbował zaufać swojej sile. Potrzebował całej energii wyciągniętej z martwego ciała, aby móc odrąbać ogon pani ego jeziora. Nie miał ochoty bawić się z nią w kotka i myszkę, oraz przyznać sam przed sobą, że nie jest wystarczająco silny, aby teraz pobić panią wielkiego morza. Liczył głupio na to, że po odrąbaniu ważnej części ciała dla stworzenia, będzie w stanie się wykrwawić pod wodą. W rzeczywistości miała spełnić się tylko połowa próśb skierowanych do wielkiego Stwórcy. Potwór bowiem dał mu spokój i z głośnym, przeszywającym krzykiem odpłynął wgłąb świętego basenu, pozostawiając Nergala nagiego i pozbawionego jakiejkolwiek siły. Przyozdobiony łuskami ogon drżał niekontrolowanie, pozbawiony swojego właściciela. Zaczął wytwarzać bardzo kojący zapach morza. 
   Czarny pan zamknął oczy i przetarł swoją twarz, brudną od potu i krwi. Zaczął się zastanawiać, czy stare rany nie pękły pod wpływem kilkunastu uderzeń, jednak blizny zasklepione już wieki temu nadal pozostawały na swoim miejscu, ku szczeremu rozczarowaniu ich pana. Nadal głupi wierzył, że zasklepi się jego twarz na nowo, chociażby pod wpływem ponownego włączenia regeneracji zepsutej od nowa tkanki. Wiele razy mówiło się o przypadkach umyślnych skaleczeń, aby ponownie tkanka mogła się skleić, tym razem w nieco lepszy sposób. 
  Pieprzysz głupoty, Możan. Przecież już nigdy nie powrócisz do swojego starego stanu. Pozostaniesz brzydki do końca swoich dni na Przystani. 
  Zaczynał bardzo powoli odczuwać wrażenie, że w swoim poprzednim wcieleniu było zdecydowanie lepiej niż tutaj. Jedynie psychicznie pod niektórymi względami odczuwał spokój, bo był nafaszerowany narkotykiem, który dawała mu ta ziemia. Bez bycia martwym nie mógł normalnie funkcjonować na Delcie.
  - Wszystko u pana w porządku? 
  Otworzył oczy i ujrzał przed sobą twarz, jakby znajomą.
  Mrugnął kilka razy, aby mieć pewność, że nie są to żadne szaleńcze wizje zesłane przez tego potwornego demona. Musiał unieść rękę i musnąć jego policzków, aby mieć stuprocentową pewność, że to wszystko nie jest snem. Zdezorientowany brunet odsunął się nieco. Nie spodziewał się, że ktoś już na pierwszym spotkaniu będzie dotykał jego twarzy. 
  - Nic mi nie jest, ale lepiej nie zbliżać się do jeziora. Pływa tam groźna bestia, w dodatku rozwścieczona. Powiedz moim towarzyszom, żeby się tym zajęli najlepiej teraz, bo stracimy kilka zakochanych par. 
   Potrzebował pomocy nieznajomego, aby wstać i zarzucić na siebie chociaż spodnie. Jego dawny towarzysz mógł go nie rozpoznać, ze względu na zmianę fryzury oraz tego, iż musiały minąć wieki od poprzedniego spotkania. Z pewnością młody zabójca zdołał przeżyć co nie co, założyć rodzinę i wybudować dom. Mógł też wziąć trochę swojej ukochanej i zaćpać się nią  aż do zarzyganej śmierci. Wszyscy wiedzieli, że heroina nie jest przyjaciółką, a po niej świat wygląda zupełnie inaczej. Chociaż sprawiała wrażenie cudownego ozdrowienia w rzeczywistości mieszała w głowie, więc koniec końców ktoś tutaj, pod jej wieloletnim wpływem, mógł zupełnie odgrodzić się od starych twarzy.
   Hellmestin go nie poznał.

Mest?
  

08 lipca 2020

Od Nergala C.D Lilith

 Demon oplótł swój ogon wokół Nergala, z całej siły, powoli podduszając go. Wystarczyła chwila, aby zmiotła mężczyznę z plaży i biedak wylądował w wodzie, próbując się wyrwać z okropnego uścisku. Czuł się cholernie zdeterminowany, aby przyozdobić swoją ścianę jej piękną głową, przebitą nożem. Żałował, że nie wziął ze sobą swojego ulubionego, rzeźnickiego. Jedyną bronią okazała się być na tę chwilę kosa, ubrudzona już krwią wodnego tworzenia. Starał się wycelować w mikroskopijne odchylenia między łuskami, aby móc dorwać się do jej wrażliwych cząstek i zmusić bestię do otwarcia ogonka. 
  Udało się to, kiedy Lilith odwróciła jej uwagę, celując nieudolnie kamyczkiem w potwora. Lewiathan myśląc, że Nergal jest już martwy, albo chociaż nieprzytomny (wystarczyło jeszcze ledwo kilka chwil). Zdołał wypłynąć i wziąć kilka głębokich wdechów, rozmasowując swoje obolałe kończyny, zsiniałe przez problemy z dopływem krwi. Dał sobie czas na oddech przed ostatecznym starciem z ogromnym stworzeniem morskim, powoli dopływając do brzegu. Co jak co, ale lepiej nie walczyć z takim demonem na jego terytorium, bo może się to bardzo źle skończyć. 
  - Odsuń się od niej i daj mi dokończyć... - powiedział, niemalże niesłyszalnym głosem. Z odległości nie było mowy, aby Lilith usłyszała i odpowiednio zareagowała na jego prośbę (a raczej rozkaz). Spojrzała się na niego przerażona, jakby właśnie stanęła oko w oko z duchem. Chyba nie wierzyła, że po czymś takim mężczyzna mógł wyjść prawie bez uszczerbku na zdrowiu. Nie wspominam tutaj o siniakach. 
  - Pierdolony sukinsyn... - warknął pod nosem, przekręcając na chwilę głowę w bok. Usłyszał przyjemny dla ucha trzask i ponownie skierował swój wzrok ku nieprzyjemnej twarzy królowej, wykrzywionej w złośliwym uśmiechu. Ona coś kombinowała.
  - To istota rozumna? - zapytała Lilith, próbując odejść od ogromnej ryby, kierując się w stronę Nergala. Czuła się przy nim bezpieczniej. Przynajmniej bardziej, niż żeby miała sama stawać twarzą do demona. 
   - Zależy, co masz na myśli, mówiąc istota rozumna. To po prostu gigantyczna, wodna pszczoła. Poza tym... nie znam się za bardzo na takich bestiach. Moja córka byłaby bardziej ogarnięta w tym temacie. Ja nie interesuję się florą i fauną, także delikatnie mówiąc jesteśmy w dupie przez moją niewiedzę. 
   Należało przemienić się w swoją czworonożną formę, aby mieć lepsze pole do manewrowania. Każda, nawet ta szczątkowa wiedza, była teraz bardzo cenna w walce z tą bestią. Jeżeli będzie tragicznie, to poprosi Lilith o zawołanie kogoś z miasta. Szczerze jednak myśląc to wolałby tego uniknąć. Nigdy nie lubił ukarzać się przed większymi od niego. Pragnął znowu stanąć w ogromnym świetle fleszy i być w oczach całego pospólstwa kimś równym bogom. 

Lilith?

16 czerwca 2020

Od Lilith C.D Nergal


  Lilith nigdy by nie pomyślała, że w tak wyjątkowym momencie przeszkodzi jej podwodna potworzyca. Nerwowo przygryzła wargę, wlepiając ślepia w olbrzymią syrenę. Zwisające, podłużne i żylaste „wymiona” demonicy wzbudzały w dziewczynie odruchy wymiotne. Postrzępione, rozczochrane włosy, oraz pokryte zaschniętą krwią usta, wyginające się w nieprzyjemnych uśmiechu, odsłaniały rządek trójkątnych kłów. Promienie słoneczne sprawiały, że obraz przerażającej „kobiety” stał się wręcz wyciągnięty z legendy o Małej Syrence. Jej łuski pobłyskiwały, wraz z jej powolnym ruchem. Syrena zmrużyła oczy, spoglądając prosto w oczy Lili. Przestraszona dziewczyna odwróciła wzrok na Anubina.
  - Chyba zbudziliśmy królową, moja droga.
Zanim zdążyła coś powiedzieć, mężczyzna wyciągnął kosę. Lilith podniosła się z ziemi, chowając się za wysoką postacią.
  - Ma Pan zamiar walczyć? Tu i teraz? - spytała, przysuwając się bliżej czarnowłosego.
  - Wątpisz w moje umiejętności, młoda damo? - przekręcił głowę w jej stronę, opierając Kosę o ramię.
- To nie tak, bardziej obawiam się, że nie będę zbyt użyteczna. Nie jestem ani Anubinem, ani magiczką — a zwykłym umarlakiem — uśmiechnęła się blado, jedną z dłoni dotykając przedramię mężczyzny. - I.. Jak ma Pan zamiar walczyć z nią na wodzie?
  Mimo że konwersacja tej dwójki nie trwała zbyt długo, potworzyca zdążyła się zniecierpliwić. Rozwarła swoją paszczę, wydając z siebie głuchy wrzask, przerywający rozmowę dwójki. Syrena uniosła się w górę, odsłaniając rybią, dolną część cielska. Lili nerwowo ścisnęła przedramię Anubina. Podwodne stworzenia definitywnie ją przerażały. Lewiatański ogon kreatury wynurzył się z tafli jeziora, dodatkowo zalewając pobliskie plaże. Wysoka, chłodna fala nie ominęła również dwójki. Fioletowe włosy dziewczyny przylegały teraz do ciała Lili, tak samo, jak jej mokre ciuchy. Przetarła oczy, rozmazując swoją maskarę po powiekach. Wykrzywiła usta w smutnym grymasie. Przez nagły wodny atak, nie zauważyła zniknięcia mężczyzny. Syrena spoglądała teraz dokładnie na Lilith i właśnie w jej stronę powolnie się poruszała. Fioletowo włosa rozejrzała się wokół siebie, szukając jakiejś podręcznej broni. „Czego ja oczekuję?” - spytała sama siebie, impulsywnie przeczesując palcami pobliski piasek. Po chwili dorwała niewielki kamyk. Uśmiechnęła się ironicznie.
- Nadzieja na lepsze jutro, tak? - ścisnęła kamień, celując w głowę potworzycy. Lilith nie miała jednak wystarczających umiejętności, aby rzucić przedmiotem z takiej odległości. Wykonując galaretowate kroki, poruszyła się w stronę demona. Starała się utrzymać kontakt wzrokowy, nie pozwalając monstrum na niespodziewane ataki. W sumie były to jedyne elementy, które wpadły do głowy Lili. Naiwnie wierzyła, że Anubin miał jakiś plan i nie zostawił „młodej damy” na pożarcie. Gdy woda dosięgała do pasa fioletowo włosej, wiedziała, że to jest jej ostatnia szansa na rzut. Zamachnęła się, nieszczęśliwie omijając głowę potwora o parę centymetrów.
- Kurwa Lilith, jesteś sierotą — przeklęła, a jej ręce opadły bezwiednie.

Nergalu? No nie wiem, coś z tego wyszło... xD

15 czerwca 2020

Od Nergala C.D Lilith

  Pierwotnie plan był niezmiernie prosty. Należało zaciągnąć dziewczynę nad jezioro i spędzić z nią kilka cudownych momentów, kochając się do rana. Już dawno tego nie robił. Jego ostatni raz był z pewną młodą dziewczyną jeszcze za życia. Nie zliczył suczy, która próbowała zaliczyć go dla korony. Skrzywił się na myśl o rudowłosej dziwce, modląc się o to, aby ta już dawno pogrążyła się w piekle. On sam, za to co robił za życia, zasługiwał na potępienie i gdyby nie jego ogromny dar, zapewne musiałby dzisiaj smażyć się w gorącym oleju i podcinać żyły pod nadzorem samego szatana. Zaraz potem czekałoby go łamanie kołem i recytowanie na pamięć Czarnej Biblii na pamięć. Za każdy, nawet najmniejszy błąd miałby dodatkowo łamane palce. To i tak nieliczne rzeczy, które potrafiłby wymyślić demon, bawiąc się przy tym jak małe dziecko i klaszcząc w dłonie rozjudzony. 
  - Chyba nie różnimy się zbyt wiele. - stwierdził, nieco oddaliwszy się od fioletowowłosej, który z zachwytem podziwiała błyszczące na złoto lilie wodne. Upewnił się tylko, że nic nie usłyszała, a kiedy ta przekręciła głowę uśmiechając się od ucha do ucha, pozwolił sobie na nieco bardziej wyraźny ton głosu: 
  - Ponoć są darem od Stwórcy dla nas i symbolizować mają nadzieję na lepsze jutro. - powiedział, dotykając ostrożnie noskiem listka. Pyłek połaskotał go i wywołał potężne kichnięcie ze strony basiora. Lilith uśmiechnęła się mimowolnie, pokazując swoje nieskazitelne ząbki. To było iście urocze, stwierdził w duchu Nergal, owijając ogonkiem drobną istotkę i zbliżając się do niej. Przemiana w swoją ludzką, naturalną formę nie zajęła mu dużo czasu, za to zszargała nerwy i spowodowała, że całe ciało zaczęło piec, niczym po wrzuceniu do ognia piekielnego. Ból postanowił zamaskować nieszczerym uśmiechem, który przestał już wydawać się tak bardzo przyjazny jak wcześniej. Można było odnieść wrażenie, że zaraz wyrosną mu rogi oraz kły, które mógłby wbić w kark dziewczyny i wyssać krew do cna. 
   To nie on miał być głównym antagonistą tej powieści. Przynajmniej nie teraz.
   Głośny pisk wydobywający się jakby z głębi jeziora wybudził dwójkę z miłosnego transu i sprowokował ich do spojrzenia na dół. 
  - Syrena. - rzekł cichym głosem, nim z jeziora wyskoczyła istota o iście długim ogonie, pokryta łuskami, z naprawdę ogromną, rozwydrzoną mordą. Ludzki kształt do pasa, reszta kojarzona mogła być z czymś pokroju lewiatana, legendarnego potwora morskiego. Nergal nie wierzył w jego istnienie, jednakże nie zdziwiłby się, gdyby ów istota była nazwana tym mianem. Była gigantyczna. 
  - Chyba zbudziliśmy królową, moja droga. 
   Rzekł, wyciągając kosę. 

Lilith? Gdyby nie mój znajomy, który mi wiecznie nad uchem gada, to bym napisała to lepiej xD

02 czerwca 2020

Od Nergala C.D Lilith

  Jego czarujący ton głosu, szarmancki gest, delikatny dotyk. Cała ta gama doświadczeń sprawiła, iż mężczyzna poczuł się jak pan i władca owej istoty, tak niebywale niepozornej i kruchutkiej, która w jego objęciach poczuła się niczym niezwykła księżniczka. Na tym zależało Anubinowi. Na tym mu właśnie zależało. Nie liczył jednak na zbyt wiele poza upojną nocką spędzoną u boku niewiasty. A potem zrobi to, do czego miał chyba największą tendencję - po prostu rozpłynie się w powietrzu, unikając przy tym niepotrzebnego poruszenia. A to, co zrobi dalej fioletowowłosa dama nie będzie go już zbytnio obchodziło. Na Przystani istnieje przecież tyle cudownych osobowości, które będzie w stanie raczyć swoją obecnością. Jedną z nich na pewno będzie w stanie pokochać, prędzej czy później. 
  - Nie mogę ci zaoferować niestety zbyt wiele. Gdybym mógł, wziąłbym cię do sali tronowej i oprowadził do zamku, pokazując jego najskrytsze sekrety, jednakże jestem zobowiązany tajemnicą i nie mogę ci niestety zaoferować nic innego, jak jezioro Kaskas. Wbrew pozorom miejsce to jest naprawdę intrygujące i kto wie, może zobaczymy tam cień anioła? Legenda mówi, że do tej pory niejeden skrzydlaty przebywa w tym miejscu jako jego patron i obdarza błogosławieństwem pary przebywające tam. 
  - Przyznać muszę, że brzmi to iście intrygująco. - uśmiechnęła się, ukazując swoje śnieżnobiałe zęby. Tym razem nie mogła się powstrzymać i oparła się o niego nieco mocniej, a on oplótł jej dłoń wokół swojej. 
   - Jestem ciekaw, jaką musiałaś mieć historię, trafiając tutaj, kruszynko. 
   Bo ja o swojej wolałbym zapomnieć, dodał w myślach, odsuwając się nieco od damy i krocząc powoli w stronę wyjścia. Zarzucił na siebie marynarkę i otworzył drzwi, czekając tylko, aż Lilith jako pierwsza opuści lokum. Wydawała się oczarowana swoim rozmówcą, a on nie mógł się już doczekać cudownego wieczorku. Opuścił dłoń i upewnił się tylko, że fioletowa nie widzi jego erekcji. Poczuł wstyd, że nie potrafił się już powstrzymać, a jego instynkt krzyczał wprost do ucha: rzuć się na nią. Nikt nie patrzy. Przecież możesz to wykorzystać. 
   Zacisnął mocniej oczy i pozwolił sobie na kilka wdechów, zanim ruszył pierwszy. Miał nadzieję, że upierdliwa męskość da mu spokój, jeżeli przemieni się w swoją prawdziwą formę, ukazując kobiecie wysokiego szakala o iście długim, poharatanym pysku. Żałował, cholernie żałował, iż po śmierci czaszka jego brata nie została zakopana z jego ciałem. 

Lilith? Rozgrzewam się

28 maja 2020

Od Nergala C.D Lilith

  Palce delikatnie sunęły po klawiszach, wydając z siebie przesłodki dźwięk. Mężczyzna westchnął cicho i zazgrzytał zębami, kiedy usłyszał fałsz. Opuścił dłonie, rezygnując z grania całkowicie, na rzecz rozmyślania i zapisywania kolejnych nut. Słysząc, jak nieznajomy tupot, postanowił ruszyć się w końcu z miejsca i udawać, że tak właściwie jedynie przechodził i zdołał jedynie musnąć muzyczny instrument.
  Przeczesał swoją grzywkę, dodatkowo zasłaniając spaloną twarz przed piękną, długowłosą niewiastą o jędrnych piersiach i wysokich nogach. Rzadko mu się zdarzało przyglądać tak pięknej pani, tym bardziej, że ostatnimi czasy przebywał tylko w jednym miejscu, krążąc wokół fortepianu i spławiając wszelkiego typu denerwujących strażników oraz posłańców od Najwyższego Majestatu. Był niezwykle zaintrygowany, widząc więc kogoś nowego o jakże cudownej posturze.
  - Mógłbym wiedzieć... - wyciągnął z kieszeni papierosa i zapalił. Jego szkarłatne oko błysnęło w ciemności. - ...co dziewczyna twojego pokroju robi w takim obskurnym miejscu jak to i zaczepia mężczyznę takiego jak ja?
  - Pierwszy raz w życiu mam zaszczyt porozmawiać oko w oko z Anubinem. - uśmiechnęła się, ignorując jego pytanie.- To ogromna przyjemność.
  Przekrzywił głowę i uśmiechnął się sztucznie w jej stronę. Oczka jednak przepełnione były podejrzliwością wobec nowo poznanej osobowości. Od bardzo dawna nikt nie odzywał się do niego w ten sposób. Bodajże wtedy, kiedy zajmował naprawdę wysokie stanowisko ludzie kłaniali mu się do stóp, nazywając panem. Drżeli przed jego majestatem z przerazy, a nie obrzydzenia, jak obecnie. Pozostało mu teraz granie na pianinie. I pomimo uczucia wewnętrznego spełnienia po śmierci nadal tkwiła w nim pewnego rodzaju pustka, której nie potrafiło zapełnić ani drogie wino, ani piękne kobiety czy urodziwi chłopcy, chociaż nie pogardziłby żadnym z darów. Wśród innych czuł się po prostu odepchnięty na bok. Trzymał kiedyś wszystko w garści i, cholera jasna, naprawdę dawał sobie radę. Przez chwilę nawet żony mu nie brakowało.
   Panowała w nim wściekłość.
  - Interesujące, że natknęłaś się akurat na mnie. Wierzysz może w przeznaczenie? Być może ono sprowadziło nas ku sobie i chce, abyśmy zasiedli razem do stołu, na przykład dzisiaj wieczorem? Nie wiem, jak ty, ale ja podejrzewam, że byłaby to dobra inwestycja czasu. I nie daj się prosić moja droga.

Lilith? Początki takie bywają xp

22 maja 2020

Ostry cień mgły

Nergal Ozyr
Płeć: Mocno zarysowane rysy twarzy, delikatny zarost, pomimo długich włosów, świadczy jednak o płci męskiej Nergala. Sam również zwraca się do siebie per on więc uszanuj proszę płeć mojego pana. 
Wiek: Trzydzieści sześć lat miał, kiedy pochłonęła go ciemność, a trafiając do Przystani nie został ani odmłodzony, ani nie otrzymał dodatkowych wiosen na swoim karku. 
Stanowisko: Podjął się stanowiska Anubina, kiedy tutaj trafił. Od razu wielu radnych zaintrygowało się tą niezwykle barwną osobowością. Nergal chwilę później zniknął (został prawdopodobnie zabity podczas walki z jakimś demonem, jednak nigdy ciała nie znaleziono) aby pojawić się po kilkunastu latach. Niewielu go pamiętało, a część starych znajomych po prostu zdążyła przejść reinkarnację.
Przyczyna zgonu: Powieszenie się na drzewie akacjowym przy wschodzie słońca. Była to naprawdę piękna śmierć. Został znaleziony kilka godzin później przez swojego zapłakanego syna. Pogrzeb był naprawdę uroczysty, a wielu nie mogło uwierzyć w to, że tak potężny mężczyzna o twardym uosobieniu postanowił się poddać. Jego list pożegnalny, znaleziony za kołnierzem, został spalony przez jednego z potomków. Początkowo chciał w ogóle zatuszować jego śmierć, jednak prawda szybko wyszła na jaw. Co za wstyd... samobójca...
Stadium przemiany: Zatajone.
Żywioł: Jak każdy anubin, posiada żywioł śmierci.
Pochodzenie: Był między innymi człowiekiem żyjącym na ziemi, jako chirurg. Podejmował się jakiś inwazyjnych (mniej lub bardziej) zabiegów, w tym chociażby przeszczepów serca. Już jako lekarz czuł ogromne powiązanie ze śmiercią, kiedy zahipnotyzowany odpiął respirator pewnej umierającej kobiecie, a potem, pomimo niekompetencji, przeprowadził sekcję zwłok przebrany za swojego znajomego patologa. Całość nie uszła mu jednak na sucho. Posiadał żonę, dzieci brak. Zginął, podcinając sobie żyły za pomocą maszynki do golenia w celi. Jego wybranka nawet nie chciała go pochować. Potem przeniósł się na zupełnie inną planetę i spłodził trójkę, a przy okazji odniósł wiele oparzeń podczas jednego wypadku. Zostały mu one nawet po śmierci, przez co niezwykle mocno brzydzi się swojego wyglądu. Pamięta swoje oba istnienia, z czego bardziej przywiązany był do ludzi poznanych na drugiej planecie. 
Psychika
Relacje: Drobne znajomości pojawiają się na Przystani, jednakże na chwilę obecną nie współpracuje nawet z innymi anubinami (o ile oczywiście nie ma takiej potrzeby). Jest raczej spokojnym samotnikiem, z dużymi wymaganiami zarówno wobec siebie jak i wobec osób, które chcą się z nim zadawać.
Charakter: Słowo trudny mogłoby zastąpić cały ten podpunkt , jednakże wiem, iż taka metoda nie przejdzie. Zacznijmy więc od jakiejś zupełnie innej strony i pobawmy się w profesjonalnego pisarza, który zamierza zająć się charakterem swojego creepy sąsiada spod dwunastki. Bo tak, Nergal jest przerażający. To chodzący trup o nienaturalnie szarej cerze i na pozór spokojnym uosobieniu, który rzuci ci na przywitanie krótkie dzień dobry, po czym odejdzie, a ty zaczniesz się modlić, abyś nie zobaczył go nad ranem z siekierą w dłoni. Od dawna próbował wykreować swoją postać na odstraszającego wszystkich upiora i z dumą teraz może przyznać - tak, udało mu się. Większość ludzi teraz woli trzymać się z daleka. Jego pozycja i zachowanie budzi zarówno strach jak i podziw wśród wielu mieszkańców. Nie spoczywa jednak na laurach i codziennie szkoli się w dowolnej, wybranej przez siebie dziedzinie. Pragnie dążyć do ideału i nie przemawiają do niego słowa innych ("Przecież gdybyś był ideałem, to pozostali ludzie w ogóle nie chcieliby się z tobą zadawać!"). W swojej głowie naszkicował już ogromny plan własnego samorozwoju i wypruwa siły, aby być najlepszym. Robił to, będąc na ziemi jak i w Raju. I byłoby wszystko w porządku, gdyby nie narzucał bycia ideałem innym osobom, wobec których jest równie wymagający, jak wobec samego siebie i nie ma wyrozumiałości dla dzieci, kobiet czy chociażby osób niepełnosprawnych, gdyż prób jego empatii jest bardzo, ale to bardzo zaniżony. Ze współczuciem również ma swego rodzaju problem (nie, nie tłumaczcie mi, że empatia i współczucie to to samo). Jego pewność siebie wręcz razi po oczach i dla wielu jest ona niezwykle irytującym mankamentem. Jeszcze bardziej irytujący może być fakt, iż wiele osób traktuje z góry, zaznaczając tym samym swoją pozycję. Bardzo nie lubi być poddanym i przysługiwać się innym ludziom, jeżeli sam nie otrzyma z tego żadnego pożytku. Jest ogromnym fanem totalitaryzmu i kocha trzymać ludzi za mordę, aby uniknąć zbędnego pierdolenia się z osobami mocno narzekającymi na swój obecny los. Nic go chyba bardziej nie irytuje od bezczelności (a trzeba zaznaczyć, że na tym polu jest cholernym hipokrytą), zbędnego pyskowania oraz nieposłuszeństwa i narzekania. Jest to też typ czarnego charakteru, który mało gada, a więcej robi dla swojej społeczności i dla własnego użytku. Cechują go ogromne skłonności do zemsty i niewybaczania swoim przeciwnikom. Dopóki nie zostanie wymierzona sprawiedliwość, zapewne nie będzie potrafił spać spokojnie. Jedyną, tak skłonną do jego reakcji emocją, poza czystą nienawiścią, jest oczywiście miłość, która nie raz i nie dwa skruszyła serce tego starego dziada. Ciężko jest się dorwać do jego mocno pokrzywdzonego wnętrza, wołającego o pokutę dla grzeszników. Jest zdecydowanie bardziej wrażliwy, niż chciałby się do tego przyznać. Mowa tu jest chociażby o krzywdzie dzieci czy własnych ranach i ukrytym, niskim poczuciu własnej wartości. Bo co z tego, że na pozór jego ego jest w chuj wybujałe, jak w środku, zwłaszcza przez swój wygląd, po prostu umiera. W jego domu nie znajdziesz żadnego lustra, bo boi się spoglądać na własne blizny zdobiące jego szpetną mordkę. Twardo stąpa po ziemi jako realista. Ma też naprawdę sporą tendencję do wpatrywania się w niebo i po prostu rozmyślania, a inteligencji natura mu nie poskąpiła. Dużą odskocznią od wewnętrznych rozterek jest chociażby walka i wyżywanie się poprzez chociażby odcinanie kończyn swoim wrogom. Używając magii i swojej kosy po prostu tańczy z ogromnym uśmiechem na swojej twarzy i charakterystycznym, zadziornym błyskiem w oku. Wobec osób, które są mu bliskie, jest bardzo nieufny i bardzo ostrożny. Zawsze, pośród swojej rodziny, był tym tatusiem, który pozaklejałby wszystkie noże gąbeczką, aby nic się jego dzieciakom nie stało. Boi się po prostu straty ważnych dla siebie postaci i ponownego, głębokiego cierpienia. Nie jest masochistą, a sadystą. Flirciarz też z niego całkiem niezły. Lubi sobie czasem poświntuszyć z jakimś mężczyzną i spędzić upojną noc u boku pięknej kochanki. Nie boi się powiedzieć, co myśli o drugiej osobie, a jego upartość nie zna granic. Z różnych sytuacji potrafi wyciągnąć odpowiednie wnioski i uczyć się na własnych błędach. A jednym z wniosków, do których doszedł, jest ograniczone spoufalanie się z drugą osobą. Potem taka wbije ci do głowy, popląta myśli i zostawi z ogromnym psychicznym bólem w sercu, którego nie da się załatać. Ma tendencję do ulegania emocjom, zwłaszcza gniewowi, pod którego wpływem zmienia się w oszalałą bestię do siekania mięska i rozrywania swoich największych wrogów na strzępy. Poza tym z natury jest bardzo poważną osobowością, która stara się nie wchodzić innym w paradę, o ile nie wyczuje w tym jakiejś dobrej okazji. A trzeba przyznać, że dobry z niego biznesmen.

Cechy Fizyczne
Aparycja: Mężczyzna wysoki, na metr dziewięćdziesiąt jeden centymetrów. Już raczej nie urośnie, więc nie będziecie się przy nim jeszcze bardziej karłowato czuć. Dobrze zbudowane ciało jest zasługą różnorodnych treningów i walk z demonicznymi istotami, którymi się zajmuje odkąd tutaj przybył. Różnego typu blizny jednak zdobią zarówno jego tors jak i twarz, przez co już dawno stracił możliwość zostania modelem. Nie ubolewa jednak, bo nigdy nie lubił świecić dupskiem przez innymi osobami. Teraz jednak pewność siebie całkowicie spadła, a twarz zasłonięta jest w większości przypadków maską przedstawiającą długą mordkę anubina. Czarna, długa grzywka zasłania jego jedno oko. Drugie, wiecznie przekrwione, patrzy na obcych z ogromną surowością. Usta mało kiedy wykrzywiają się w uśmiechu czy smutku. Wiecznie posiada tą samą minkę i przymrużone oczy, jakby nie spał już przez wiele godzin.Czarne cienie pod nimi wiele osób przyprawiają o gęsią skórkę. Niejedna osoba przyznała się, że jest w Nergalu coś naprawdę niepokojącego. Nie chodzi tutaj o wyprostowaną postawę, pewny siebie chód, bladą cerę czy oczy o ciemno-czerwonej barwie. Bardziej o twarz z mocno zarysowanymi kościami policzkowymi, czerwonymi jak krew ustami i dziwnym spokoju, który jest tylko pozorny. Ostre, wystające kły, w wilczej formie zmieniają się w prawdziwą broń do pozbawiania życia.
Jako Anubin jest ponoć jeszcze bardziej przerażający. O wiele ładniej widać na jego pysku (po jego lewej stronie) mnóstwo blizn. Bardzo dobrze widać tutaj fragmenty czaszki, z której zdarto spory kawał mięsa. Nie zostało to porządnie zaklepane, więc wygląda jak wygląda niestety. Długie, chude łapy sprawiają wrażenie kruchutkich patyczków, które złamią się, jeżeli tylko ktoś mocniej uderzy Nergala, jednakże dają mu ogromną przewagę, jeżeli chodzi o szybkość i zwinność. Prześcignął dzięki nim niejednego demona. Z kolei długie, błękitne pazury działają niczym haczyki i pomagają utrzymać równowagę oraz zwiększyć przyczepność. Pysk długi - jego góra jest pokryta białą sierścią. Oczy - z krwawo czerwonych zmieniają kolor na jasno niebieski, który w dodatku świeci w ciemności.
Umiejętności: Znajomość ludzkiej anatomii, którą przeanalizował będąc jeszcze lekarzem na ziemi i bawiąc się w patologa, pozostała przy nim do dzisiaj i aby nie pozapominać najważniejszych kwestii (takich chociażby jak budowa mózgu), to w swoim domostwie trzyma jeszcze kilka książek na temat medycyny. Być może jeszcze potrafiłby przeprowadzić jakiś zabieg, jednakże istnieje prawdopodobieństwo, iż ręce nie są już tak precyzyjne jak kiedyś, przez to mógłby spowodować więcej szkody aniżeli pożytku. Poza tym jego nową pasją odkąd tutaj trafił jest okultyzm. Nie ma pamięci do imion poszczególnych demonów, jednakże zna ich podstawowe zaklęcia i chętnie dowiaduje się nowych rzeczy na temat bestii z piekła rodem. Za życia praktykował nekromancję, jednak jako iż przesiaduje w świecie zmarłych, za bardzo owych umiejętności wykorzystać nie może i pod tym względem dawne znajomości przyzywających duchy pentagramów okazały się kompletnie bezcelowe. Zabawne, niby tęsknił do śmierci, a kiedy spotkał się z nią twarzą i twarz, nagle zdał sobie sprawę, jak bardzo bezsensowną jest teraz istotą. To nawet nie była tęsknota, a pierdolone uzależnienie. Poza tym jest raczej niezłym, podkusiłabym się o stwierdzenie, że bardzo dobrym, strategiem. Opanował do perfekcji znajomość savoir-vivre, aby nie musiał kompromitować się na dworze królewskim. Równie dobrze opanował sztukę manipulacji i prowokowania innych swoim zachowaniem, ale więcej na ten temat doczytać można w jego charakterze (a jeżeli już wcześniej zabrałeś się za lekturę, to serdecznie zapraszam ponownie do dalszej treści). Narzekanie również bardzo dobrze mu wychodzi.
Preferuję walkę za pomocą sprytu, pułapek oraz magii i swojej świętej kosy, aniżeli zabawę mieczykiem czy sztyletem. Nigdy nie był specjalistą w takim boju, z celowaniem u niego również jest raczej średnio. Woli nie pakować się Gwardzistom w manatki i zamierza wkrótce podjąć się jedynie ich dowodzeniem (marzenie to ma niedługo się spełnić). Równie mocno zaangażował się w słuchanie muzyki klasycznej i granie na fortepianie, który jest jego miłością. Gdy nikt nie patrzy, on siada i rozwija swój umysł, stukając w klawisze i tworząc różnego rodzaju utwory dla czystego relaksu. Jego odskocznia od zwykłej, szarej codzienności. Światem żywych w ogóle się nie interesuje, pomimo przebywających tam ciągle bliskich. Stara się odciąć od tego, co było. Pogodził się już z faktem, że nie jest to jego miejsce. Historię Przystani chętnie jednak zgłębia, a w swoim zbiorze posiada wiele intrygujących książek i zeszytów z notatkami. Prócz tego wreszcie ma czas na obszerniejsze poszukiwanie swoich kolejnych talentów. Próbował już wielu różnych dziedzin sportowych, ale pozostał na gimnastyce i medytacji, dzięki której wzmacnia swój talent magiczny oraz skupienie. Nie jest też zbyt silny, za to zwinny i wytrzymały. Niejedną tragedię już w swoim życiu przeżył, dzięki czemu czuje się umocniony na tyle mocno, aby pewnego dnia spróbować zasiąść na tronie Przystani.
Ciekawostki: 
    • Imię to nie jest oryginalnym mianem postaci. Zostało one zaczerpnięte z babilońskiej mitologii i przedstawia ona dobroczynnego i strasznego pana podziemi. Sprawiedliwy sędzia, bóg słońca. Ów symbol ukazał się kiedyś na piersi mężczyzny w formie tatuażu. Przypisał go sobie i oficjalnie jest oznaką tego Anubina.  
    • "Nazwisko" Ozyr z kolei pochodzi od egipskiego boga śmierci, Ozyrysa. Łatwo tutaj było się domyślić. Był fanem mitologii ziemskiej. 
    • Jest dumnym panseksualistą, w dodatku z zapędami nekrofilskimi. Serce jego jednak należało do jedynej kobiety, której nie potrafi zapomnieć. Nie odnalazł jej na Przystani, wiec trzyma się wersji, że po wspaniałym życiu trafiła do nieba. Trudno byłoby mu znaleźć kolejną, prawdziwą miłość.  
    • Zdecydowanie lepiej czuje się w swojej wilczej postaci, aniżeli ludzkiej. 
    • Ma naprawdę bardzo paskudne pismo.  
    • Posiada zdecydowanie większy szacunek do umarlaków, niż ludzi zmarłych. O ile tym pierwszym ukłoniłby się na ulicy, o tyle żywym splunąłby na mordę. Ma problem z doprecyzowaniem, dlaczego tak się konkretnie dzieje.
    Statystyki
    Siła [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
    Szybkość [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
    Mądrość [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
    Żywioł [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
    Witalność [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
      Od autorsko
      Nergalem sterować można, jak najbardziej, jednakże proszę odnosić się do formularza postaci. Zabraniam na fizyczne krzywdzenie go bez wcześniejszego ustalenia (ZWŁASZCZA, jeżeli mówimy o tak poważnych uszkodzeniach ciała jak chociażby ucięcie kończyny). Na wątek romantyczny naprawdę bardzo trudno byłoby mi się zgodzić. W najgorszym przypadku będziesz mógł liczyć na przelotny romans. Serca Nergala jest bowiem bardzo wybredne. Szukam mu wrogów, może jakiejś rodziny i opłacalnych znajomości.

      Człowiek stworzony przez art breeder
      Wilk stworzony przez Vyrosk
      Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wilcza Przystań.
      Credits