Yukira: Kolejny dzień włączenia się po tym pierytym świecie. Kolejny dzień wiec zwiedzam inna część tego miast szedłem wzdłuż płotu zauważyłem dziewczynę opierającą się o niego z drugiej strony.
Tytania: Ledwo stała na nogach. Chwiała się zdezorientowana, rozglądając na boki z drżącymi rękoma, jakby właśnie zobaczyła ducha. Szukała lekarzy, którzy z każdej chwili mogliby podbiec do ciemnowłosej i zakuć ją w kajdany. Zamiast tego wzrok jej natrafił na młodego chłopca, o blondwłosach.
Taki młody, a martwy, pomyślała smutno.
Yukira: Chłopak spojrzał na dziewczynę i podszedł do płotu i go przeskoczył.
- Wszystko dobrze? - Spytał widząc jak się trzęsie.
Tytania: - Och, naturalnie. - Kłamiąc, uśmiechnęła się niewinnie, próbując przywołać jakieś milsze wspomnienie, które niekoniecznie wiązać się będzie z życiem przed śmiercią i samym "końcem", jak mianowali mówić ludzie na Delcie.
- Ile masz lat, młody?
Yukira: - Czternaście lat. - powiedziałem spokojnie siadając na ziemi.
-A ty ?
Tytania:- Dziewiętnastka już za mną była, kiedy tutaj trafiłam. Teraz sama nie wiem, ile siedzę w tym kurwidołku. Rok? Miesiąc? Kilka lat? Nieistotne. Bardziej ciekawi mnie fakt, dlaczego tutaj trafiłeś? - Smutno mi się robi, kiedy widzę osoby w twoim wieku na Przystani, pragnęła dodać, jednak coś w głębi duszy zdołało ją powstrzymać.
Yukira: -Emm.... -zaczął się zastanawiać -Wybacz ale jeszcze sobie nie przypomniałam jestem tutaj dopiero drugi dzień. -powiedziałem zakłopotany.
Tytania: - Więc zapewne potrzebujesz przewodnika? - zapytała, podnosząc się powoli i przeciągając leniwie, niczym kocur. - Bo byłabym do dyspozycji, młoda duszko.
Yukira: - Skoro proponujesz. -powiedziałem patrząc na nią dziwnie - A ty jak na człowieka dziwnie się prostujesz ale bywa.
Tytania: - Hola amigo, a kto ci niby powiedział, że jestem człowiekiem? To, że tak wyglądam, nie musi świadczyć w pełni o mojej rasie.
Yukira: -A tak wybacz zapomniałem ze ten świat jest pojebany. -powiedział wkładając rece do kieszeni. -To co chcesz mi pokazać
Tytania: - No nie wiem, jeszcze zobaczymy. Byleby jak najdalej odejść z tego przeklętego miejsca i spróbować się rozluźnić... chociażby w jakiejś kawiarence, o ile sypniesz nieco złotem na dobry początek, bo jestem bez grosza.
Yukira: -Wiesz ze mówisz do dziecka które żyje tu od wczoraj. Skąd mam wziąc kasę? -Spojrzałem na nia . -Zobaczymy coś po drodze.
Tytania: - Myślałam, że na start dają wam cokolwiek. Sama nic nie pamiętam z pierwszych dni, które spędziłam na Delcie. Wszystko miałam podane na tacy w szpitalu. Nawiasem mówiąc wypadałoby zarejestrować cię do jakiegoś ośrodka dla młodych, bo sam sobie tutaj nie poradzisz
Yukira: - Ośrodka pfy po co komu opieka opiekuni są upierdliwi. -powiedział plącząc ramiona.
Tytania: - Powiedziało dziecko, które jeszcze powinno siedzieć w podstawówce. Młody, ja naprawdę radzę ci znaleźć sobie pomoc.
- Albo możnaby go poniańczyc osobiście, pomyślała, zaciskając zęby i dłonie. No tak, swego rodzaju taryfa ulgowa i BYĆ MOŻE oficjalny bilet na wolność.
Yukira: Jego oczy stały się jednolite.
-A to niby dlaczego bo mnie znajdom i umieszcza w wariatkowie no chyba nie. -syknał zezłoszczony w jej stronę po czym się uspokoił biorąc głębszy wdech.
Tytania: - Prędzej dorwą cię tutaj demony niż opieka społeczna, dlatego tak się o ciebie martwię, młody. Oboje teraz będziemy sobie nawzajem potrzebni. Jeżeli mi pomożesz, to licz na moją ochronę. Miałam do czynienia z potworami piekielnymi.
Yukira: -Taaaa ja pewnie przez któregoś zginąłem. -westchnął -Ale niech Ci będzie, w ogole oni nie mają kartoteki przybyłych czy coś.
Tytania: - Mają spis i to aż dziwne, że jeszcze nie zapoznał się z tobą żaden anubin, bo przecież powinni się interesować nowo-przybyłymi. Złożę skargę pisemną, niech nie mają się za lepszych.
Yukira: - może ta ja go omijam cały czas - zaśmiał się a skoro tak mówisz może poszukajmy Anubina
Tytania: - Nie powinieneś ich omijać. - Bo to twoi przyjaciele, a nie wrogowie, dokończyła, chociaż sama wyraźnie nie chciała się do tego przyznawać. Ruszyła jako pierwsza, upewniając się jeszcze, że nie widzi jej żaden strażnik.
Yukira: -To prowadź i raczej nie specjalnie ich omijałem bo nie wiem jak wyglądają. -Powiedział ruszają za dziewczyna i wychodząc z powrotem na drogę.
Tytania: - Wyglądają... jak psy wielkości konia, o któtkiej sierści i przydługiej, grubej szyi. Ogólnie budowę mają końską, a uszy długie jak cholera. Oczywiście, jeżeli są w swojej naturalnej formie. Mogą być też ukazani jako pół ludzie a pół szakale, lub... jako zwykli obywatele przystani. Ale, że to bogata i szanowana rasa, poznasz ich po zdobionym ubiorze.
Yukira: Wyobraziłem sobie konia z łapami i wielkim uszami od wir wirczurów
- Ciekawie -na jego twarzy pojawił się uśmiech i na dodatek maja jakieś główne bazy?
Tytania: - No mają zamek, ale więcej im chyba do szczęścia nie potrzeba. - mruknęła, przeciągając się intensywnie i drapiąc za uszkiem. - Ale lepiej tam nie wchodzić, bo baza jest ściśle strzeżona, więc omińmy ją z daleka i po prostu chodźmy do miasta.
Yukira: -No dobra, w końcu ty tutaj prowadzisz nie. -mówił idac za dziewczyna jedna z wielu ulic i alejek.
Tytania: Przecierała oczy, zmęczona, zdenerwowana, ale para na przód, mając nadzieję, że trafi wraz z młodym do bezpieczniejszego miejsca.
Yukira: Szedł A nią az trafili przed dziwny pudynek z skamieniałymi psamokonmi
Cisza nad rajem została przerwana przez głośny krzyk demonów. Mury zadrżały, strażnicy upadli na twarz. Część z nich już nie dała rady wstać
05 września 2020
Od Yukiry i Tytanii [Cz.1]
22 sierpnia 2020
Od Tytanii C.D Chena
Biała chmura przeleciała nad głową kobiety o ciemnych włosach, szepcząc jej do ucha nieprzyjemne do słuchania zaklęcia po języku bliżej nieokreślonym (Deltonczyczy nigdy nie słyszeli o łacinie, zważywszy też na to, iż nie mieli do czynienia ze starożytnymi grekami oraz rzymianami). Zniknąć nie chciała, pomimo nagłych i niespodziewanych ruchów ze strony dziewczyny. Wymachiwanie rękami oraz krzyki nie pomagały. Zaczynała wierzyć, iż demon się o nią upomina i zaczął czuć się zagrożony, odkąd Tytania w ogóle usłyszała o tym przeklętym rytuale. Pragnęła wstać i zawołać swojego znajomego, jednakże słowa utkwiły jej w gardle. Poza chmurą otaczającą jej osobę przed swoimi ślepiami widziała brązowowłosego chłopaka z kitą zawiązaną do tyłu oraz szarmanckim, pełnym gracji uśmiechem. Pragnęła wrócić do niego i uspokoić się za pomocą czułego dotyku tego, który był dla niej tak niezwykle ważny. Jego krwistoczerwone ślepia nie były przesiąknięte żadną złą energią, pomimo niesprzyjającego dobrym myślom koloru, kojarzonego głównie ze śmiercią i zgubą.
Kochała go, pomimo braku w bibliotece pamięci jego imienia. Nie umiała zawołać do siebie chłopaka ani przypomnieć sobie, kim dla niej był. Kochankiem? Przyjacielem? Po prostu obiektem westchnień? Dłużnikiem? Może dawnym wrogiem, z którym zjednoczyła się po śmierci? To właśnie było przerażające. Pomimo tak silnego uczucia, nie potrafiła sobie przypomnieć czegokolwiek poza tkwiącymi głęboko pozytywnymi emocjami oraz przystojnych rysów twarzy. Zagryzła zęby, a spokój ustąpił, ponownie przegoniony przez czysty chaos o trupiobladej licy. Dumnie stąpający demon, przemieniony z białego obłoczku, po prostu się śmiał. Śmiał się z kobiety, gdyż ta nie potrafiła go przegnać i zawołać Chena, aby tutaj przyszedł i jej pomógł. Coś sprawiało, że najzwyczajniej w świecie obawiała się rytuału, który mógł skończyć się nawet nagłym zgonem.
- Tchóż.
Istota zaczęła mówić coraz bardziej zrozumiale według Tytanii. Niespotykany wcześniej akcent zaczynał przypominać powoli imperialską mowę. Gdzieś pamiętała o tym demonie. Kiedyś się z nim spotkała.
- Bezmózg. Bezpamięciowiec.
Kroki stawały się coraz szybsze i szybsze. Dziewczyna nie była już w stanie nadążyć wzrokiem za bestią wokół niej tańczącą, z ogromnym uśmiechem na twarzy oraz kwiatem zamiast oka. Też kiedyś widziała ten kwiat. Tam, skąd pochodziła, nazywany był orchideą. Pomimo swojego piękna uważany był za symbol czystego zła i aby odgonić złe duchy często palono go na stosach.
Było jej wstyd, że pamiętała tak mało znaczącą informację, a nie potrafiła sobie przypomnieć ani imienia chłopaka, który przez chwilę odpędził złudzenie, ani nawet demona, który śmiał się z niej, dopóki ponownie na jej drodze nie stanął żołnierz. Widział jej nagłe ruchy, które przypominały nieudolne odganianie od siebie chmary upierdliwych komarów. Problemem był jednak fakt, iż poza dwójką nie było w pomieszczeniu żadnego żywego ducha, ani bzyczącego natrętnie owada.
- Boję się Chen.
17 lipca 2020
Od Tytanii C.D Gaadriel
Chłopak poczochrał jej delikatne futerko, a stworzenie spojrzało na Tiffany ogromnymi oczętami. Zamrugało kilka razy i przekrzywiło łepek, powoli wysuwając języczek w stronę nowego, nieproszonego gościa, zastanawiając się, czy nadaje się do zjedzenia lub pogłaskania. Jednakże nie w głowie dziewczyny teraz były pieszczochy iście uroczej damy. Bardziej interesowało ją to, jak można by opuścić pomieszczenie bez większego uszczerbku na zdrowiu swoim i swojego towarzysza.
Nie sam pokój a cały szpital jednak był największym problemem. Kraty w oknach, zamontowany, czujny monitoring w postaci kobiet w białych kitlach, wałęsających się po pustych, ponurych korytarzach, często umazanych krwią i jakimiś innymi, śmierdzącymi wydzielinami (Tytania naprawdę nie pragnęła dowiadywać się wszystkiego na ten temat). Od czasu do czasu woźni, ubrani w bladoniebieskie stroje przechodzili, starając się wyczyścić nawet największe i najobrzydliwsze zabrudzenia. Naprawdę błędem było łączyć dwa oddziały, które zresztą często się ze sobą splatały i nikt nie wiedział, czy pacjent z naprzeciwka nie zamierza rzucić się na siebie i rozerwać zębiskami tętnicę szyjną. Mógł być to też po prostu ranny idiota, który stwierdził, iż ten ośrodek będzie dla niego cudownym wybawieniem. Zamiast leczyć się w domu - postanowił zamieszkać na kilka dni tutaj. Niektórzy bali się jednak wychodzić z pokojów i przekraczać tę magiczną barierę. Tiffany to zrobiła.
Dlatego jest poszukiwana przez pół personelu jako obiekt niepoczytalny i zagrażający zdrowiu oraz życiu innych pacjentów.
Zdrowiu.
Oraz.
Życiu.
[...]
- Wypuszczę, zarówno ciebie jak i twojego słodziutkiego zwierzaczka, jeżeli i mnie stąd wypuszczą.
Nie warto się odwracać od chorego psychicznie pacjenta.
15 lipca 2020
Od Tytanii C.D Chena
25 maja 2020
Od Tytanii C.D Chena
11 maja 2020
Od Tytanii C.D Chena
- Nie wiem. - powtórzyła, przekręcając głową. W oczach roiło się już od łez, a serce miękło po wpływem ogromnego bólu i tęsknoty. To właśnie te dwa czynniki sprawiały, że nieświadomie podnosiła swój procent moralności. Chen już to wyczuł. Wyciągnął chusteczkę i bardzo delikatnie zaczął ocierać łzy ściekające po policzku. Cholera jasna, żeby ona zaraz nie wybuchła i nie rzuciła mu się na szyję.
- Chyba jednak wiesz. - stwierdził, podnosząc głowę do góry i spoglądając w jej uciekające oczęta. - O czym sobie teraz pomyślałaś? Chcę ci pomóc, a jeżeli ty chcesz MI się zrewanżować, musisz zacząć opowiadać o tym, kim jesteś i co się wydarzyło.
Nie była w wystarczającej więzi z mężczyzną, aby móc zacząć mu się zwierzać, a przynajmniej nie potrafiłaby. Zagryzła mocno wargę, próbując sama ze sobą walczyć. Co mogła mu powiedzieć a co nie? Czy każdą informacje byłby w stanie obrócić przeciwko dziewczynie? Nawet informacje o... kochanku?
- Ja... myślałam o moim chłopaku. I o rodzinie, którą straciłam. To głupie, ale myśl o nich chyba sprawia, że nie oszalałam do końca będąc... sam wiesz gdzie. - Jej blady uśmiech przyozdobił nieco twarz młodej kobiety, opierającej się o ramę łóżka. O tej porze powinna zostać zabrana na badania krwi. Nikt jednak, obawiając się o własne zdrowie, nie przyszedł.
08 maja 2020
Od Tiffany C.D Gadrieel
Znowu. Co za wstyd...
- Panie doktorze, ja...
05 maja 2020
Od Tiffany C.D Gadrieel
Ale czy na pewno nie była to pułapka?
- Cóż...
I zamilkł.
A ona nadal szlochała cichuteńko.
- P...prze...przepraszam.
Upadła na zimne płytki. Nie miała na sobie nic, poza szpitalną koszulą. Nawet bielizny już nie nosiła, głównie ze względu, iż była cholernie niewygodna i Bóg wie, kto je wcześniej nosił na sobie. Nawet, gdyby powiedzieli, że są świeżo kupione i tak by nie uwierzyła. Wolała się zakrywać po prostu długą, szpitalną szatą i starała się o to, aby nikt jej nie podglądał. Nie pozwoli na to, żeby jakikolwiek człowiek (lub nie tylko) chociażby rzucił okiem na jej ciało, nie mówiąc już o jakimś dotyku. Ledwo lekarze dawali radę ją zbadać, a co dopiero taki... Nieznajomy o zapewne złych zamiarach. Teraz tylko mogła się zastanawiać, jak zareaguje na jej przeprosiny. Ucieknie i pozostawi loszkę samą czy zechce ją może podnieść i zaprowadzić do dyżurki?
Zakasłała i wypluła z ust trochę krwi, ale nie przejęła się tym zbytnio. Nadal całą swoją uwagę poświęcała tylko na płacz.
Towarzysz skrzywił się, dalej nie ufając dziewczynie. Przekręcił głowę, jakby próbował odciąć się od niej samej. Najlepiej byłoby po prostu wyjść i ją zostawić. Przecież ile to już razy panienka pragnęła unieść na niego rękę? Teraz nawet nie przyczynił się do jej cierpienia. Musiał po prostu odejść.
Otworzył drzwi i stanął jak wryty, zdając sobie sprawę, że jest obserwowany przez pielęgniarki.
04 maja 2020
Od Tiffany C.D Gadriel
I mogła by się wybić.
O, a jego głowę powiesiła by jego głowę nad łóżkiem dla ozdoby. Kudły też miał ładne. Mógłby przy okazji użyczyć jej trochę do zaplatania warkoczyków. Zatarła zniecierpliwiona dłonie, uśmiechając się pod nosem. Nieznajomy spojrzał na nią zdezorientowany.
- Jeszcze mi się za to odpłacisz słodziutki.
Zeskoczyła z posłania poprawiając swoją fryzurkę. Niejeden zapewne przeraziłby się teraz jej wyglądem, jednak nieznajomy najwidoczniej miał własne sprawy na głowie albo nie wziął na poważnie tego, co powiedziała dziewczyna.
29 kwietnia 2020
Od Tytanii C.D Chena
22 kwietnia 2020
Piekielnik
Wiek: To w wieku lat 19 odebrano jej życie, a raczej sama siebie go pozbawiła poprzez wywołanie demona, który nie oszczędził nawet swojego wyznawcy. Wiedziała, z czym to się wiąże, chociaż w głębi duszy liczyła na łaskę pana ciemności.
Stanowisko: Na chwilę obecną jej stan psychiczny i fizyczny nie pozwala na wykonywanie jakichkolwiek prac umysłowych i z użyciem siły. Przebywa w lecznicy, a konkretnie Szpitalu Im. Świętego Dantego, którego zadaniem jest badanie i doprowadzanie do "stanu używalności" ludzi po śmierci oraz wziętych z piekła podczas ataków demonów. Niejednego grzesznika próbują oni ocalić od wiecznego potępienia i właśnie jednym z nich jest Tiffany.
Przyczyna zgonu: Przyzwanie piekielnika, czyli pewnego rodzaju demonicznej istoty o iście destrukcyjnej sile rażenia, którego celem stało się zniszczenie całej wyspy. Nie udało mu się to - zostały latające wyspy oraz kilka innych, wiszących klifów. Istota przepadła bez śladu. Prawdopodobnie zużyła całą swoją energię życiową na ogrom chaosu, po czym wróciła do piekła, aby ponownie się regenerować. Użyteczna powinna być za jakieś siedem milionów lat, a tyle powinno wystarczyć, aby planeta ponownie się odnowiła. Ciało Tiffany, po przyswojeniu całej czarnej magii zostało rozerwane na strzępy.
Stadium przemiany: Tylko i wyłącznie 1%. Dostała ona go, kiedy została wyrwana z objęć Piekła i wzięto ją na rehabilitację. Dla wielu wydaje się to być niesamowite. Często jej przemiana waha się właśnie pomiędzy zerem a tą nieszczęsną jedyneczką, w zależności od tego, jak czuje się danego dnia. To właśnie, dzięki temu niby nieistotnemu ułamkowi jej chłopak wierzy, że jest jeszcze dla niej szansa.
Żywioł: Pochłania dookoła siebie wszystko, co ciemne, mroczne. Pozostało jej to, odkąd matka podpisała z demonidłem pakt o odrodzinach córki. Wcześniej nie wiadomo, z jakim żywiołem się narodziła. Nawet po śmierci nie może się uwolnić od tego jarzma.
Pochodzenie: Ziemia nazywana przez wielu Deltą.
Charakter: Za życia była milczącym obserwatorem. Teraz jest milcząca, ale nieaktywna, zamknięta mocno w sobie przez wydarzenia które utkwiły zbyt głęboko w jej głowie. Widziała rzeczy tak straszne, o których nie śniło się innym ludziom. Budziła się w nocy z krzykiem, widząc twarz potwora, który zaraz ponownie zacznie wkładać jej rozżarzony drut między żebra i poruszając nim na boki ze złośliwym grymasem na twarzy. W jego oczach błyszczało pożądanie a dziewczynka czuła, jak bardzo zaczyna się zatracać. Umysł został wyprany z uczuć typu empatia, całkowicie pozbawili ją również umiejętności bycia... miłą osobowością. Jedyne co dobrego z tego wyniosła to późniejsza odporność na ból, chociaż nie każdy nazwałby to zaletą, bo kiedy krwawi z... dowolnego otworu, nie jest sama tego świadoma. Porusza się dosyć powoli i trudno jest odgadnąć, co tak właściwie ma na myśli w danym momencie. Rzadko kiedy zdołasz zmusić ją do otwartej rozmowy. Odpowiada krótkimi słówkami, a po czasie zacznie rozwijać powoli swoje wypowiedzi. Więc z charakteru jest... po prostu nijaka. Czasem można ją nakryć na rozwiązywaniu prostych działań matematycznych i czytaniu książek dla dzieci lub z dużą ilością obrazków. W dodatku wiecznie chodzi zmęczona i jest w stanie zasnąć w dowolnym miejscu i czasie. Możesz się od niej odwrócić tylko na chwilę i zaraz zniknie z twojego pola widzenia, aby uciąć sobie drzemkę przy oknie. Widać, jak bardzo jest ciekawa nowego miejsca i z zaintrygowaniem pasjonują ją najprostsze rzeczy. Ma za to ogromny problem z ufnością i jeżeli jesteś obcy nie pozwoli ci się zbliżyć na więcej niż metr. W przeciwnym wypadku z malutkiej, zagubionej dziewczynki zmieni się w krwawą bestię, która byłaby w stanie przegryźć ci tętnicę, a zęby ma ostre, więc naprawdę radzę na nią uważać. Zdarza jej się też często majaczyć, a w razie nagłych napadów szału jest na tyle niebezpieczna, że lekarze zmuszeni są do zamykania jej w pokoju. Kiedy jednak przemawia przez nią demon jest również niezwykle inteligentna i rozwija się jej język, a moralność spada do zera. Niby jest to nadal Tytania, jednakże kiedyś nie była tak ogromną egoistką, a manipulacja raczej była domeną jej braci i ojca. Nie umie kłamać, jednakże nigdy nie zmusisz jej do powiedzenia całej prawdy. Takowe napady mijają dosyć szybko i wraca do ponownego, żmudnego i smutnego trybu życia.
Ciekawostki:
- Chociaż jej żywioł jest potężny i wydawać by się mogło, że jest niezwykle silna, to razi ją światło słoneczne, przez co ma trudności w poruszaniu się bez swojego kaptura i bez zaciemnionych chociaż trochę miejsc. Słońce po prostu ją przypala.
- Zespół stresu pourazowego, który doświadczył, daje o sobie często znać, zwłaszcza, kiedy ktoś wyskakuje znienacka. Jest w stanie nawet zemdleć ze strachu, który przecież, zaraz po żywiole ciemności, był jej drugą mocą w świecie żywych. Szczerze wątpi, że odzyska swoje dawne umiejętności.
- Ma bardzo wrażliwy żołądek i część pokarmów przyjmuje w formie rozcieńczonej. Niedawno odkryła, że ma słabość więc do zupek truskawkowych i ogólnie wszelkiej maści owoców (poza agrestem i porzeczkami).
- Uzależniona była od amfetaminy za życia. Dopiero po śmierci na powrót stała się czysta.
Szybkość [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
Żywioł [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
Witalność [Poziom 1]: ★☆☆☆☆
Stosuj się do formularza!
Credits