Chen rozmawiał z
ordynatorem. Stan Tytanii pozostawiał bardzo wiele do życzenia. Ostatni
incydent z demonem zdecydowanie zaniepokoił lekarza prowadzącego, ale przede
wszystkim Chena. Nie znał się na demonach. W jego świecie pewnie też istniały,
ale działały bardziej subtelnie, nie tak bezpośrednio jak tutaj. W końcu czego
by się spodziewać po zaświatach.
Dziewczyna
najwidoczniej walczyła z myślami. Pewnie chciała przyjąć pomoc, kto w tym
stanie nie chciałby się pozbyć demonicznego piętna, jednak... jednak coś ją
powstrzymywało. Strach przed unicestwieniem? Nie, raczej nie to. Coś innego.
Ex-żołnierz chciał
jej bardzo pomóc. To był teraz jego priorytet, dlatego też wziął sobie wolne od
pracy by badać tajemne zapiski wraz z doktorem Azule. Ten starszy, zaniedbany i
dość dziwny mężczyzna, okazał się naprawdę skory do współpracy. Spędzali z
Chanajczykiem wiele godzin każdego dnia i nocy aby przeanalizować przerażający
rytuał. Azule zaniepokoiło najbardziej to co stało się z Luerem, czy to co
wtedy ujrzał nie spowodowało jego szaleństwa. Nawet nie wie czy nieszczęśnik
dalej żyje. Równie martwiącą kwestią był sam „obiekt” i jego zachowanie. Jedno
jest pewne. Wiedzą, że w tej kwestii niewiele wiedzą. Ale czy to właśnie
nieznane i strach przed nim narzuca ludzkości ograniczenia. Gdyby ludzie nie
bali się nieznanego być może opanowali by oni nie tylko cały świat, ale i to
poza nim.
Postanowili
wszystko przygotować. W tym celu potrzebne będzie przetransportowanie Tytanii
pod Mur. Tam, po zebraniu kilku składników medycznych, czym zajmie się doktor,
będzie można odprawić rytuał. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem
dziewczynę przestaną gnębić demony i będzie mogła rozpocząć normalne życie w
Przystani. Jednak możliwe będą ataki demonów, a także nieprzychylnej temu
zjawisku straży Muru. Chen był zdeterminowany, w dodatku nie od parady ma swój
rodzinny tang dao.
Ubrał się w swój
pancerz i wziął swój miecz. Był gotowy. Doktor Azule już wcześniej oznajmił mu
gotowość, zebrał wszystkie składniki takie jak siarka, rtęć, pył piekielny i
różnego rodzaju ususzone zioła. Wybrał też dogodne miejsce, wnęka w murze przy
starej opuszczonej baszcie. Zewsząd miejsce to okala mroczny, wielki las. To
będzie dobre miejsce. - pomyślał Chanajczyk, po czym ruszył w kierunku szpitalu
Po drodze myślał o tym jak będzie się z tym czuła sama
pacjentka. Choć jaki ma wybór, leżeć w tym łóżku do końca świata? To bezsensu.
Lekarze sami się zgodzili, powiedzieli naukowcowi i Chenowi, aby spróbować jej
pomóc za wszelką cenę. Szpital nie może już dłużej ryzykować kolejnymi atakami
demona na obiekcie. Oby się to udało, myśleli oboje, szli w kierunku pokoju
Tiffany i powtarzali w myślach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz