26 czerwca 2020

Od Julii C.D Vasco

  Julia siedziała właśnie przy barze. Piła wodę, taką sodową. Delikatną, bo nie lubiła gazowanej.
Myślała teraz nad tym jak znajdzie robotę. Czy ogólnie przyjmą kolczatkę jako idealnego komika, czy nawet takiego magika. Byle tylko zarobić. Bo nie może zarabiać na tym że ma straszyć ludzi swoją magią Ducha.
Delikatnie spojrzała na kubek. Poprosiła dokładkę wody, bo była darmowa. A jak za darmo to bierze.  Nienawidziła alkoholu. Od niego dostawała dziwnych pomysłów i jeszcze dziwniej się zachowywała.
Zamyka oczka delikatnie. Oraz znowu zaczyna pić i podsłuchiwać rozmowę.
Właśnie gadali że znaleźli ciało Anubina. Że jakiś pewnie dryblas zabił go i dał do wody. Mówili też że na ziemii były 2 różne odbicia stóp: zapewne mężczyzny...i...uwaga, kobiety, która mogła uciekać przed mordercą. Wszyscy mówili cicho że pewnie kobieta zmarła i niestety teraz w Przystani jest niebezpiecznie.
Julia cicho i nerwowo pomasowała łapki. Cholera jasna. Jest jeszcze gorzej niż myślała. Wszystko się sypie na łeb, na szyję. Ledwo tutaj trafiła, a same są problemy. Po chuj bawiła się tarotem. Teraz cierpi nawet po śmierci. I jebane lustro które zniszczyła przypadkowo.
Nagle poczuła wzrok. Dziwny...jakby była obserwowana. Wyprostowała się i zaczyna się rozglądać. Mega przerażona że ktoś ją śledzi.
   - Panienko? Wszystko dobrze? Zbladła Panienka.-Powiedział barman.
  - N...nie...nie nie...tylko...agh...słabo mi...muszę na dwór!-Powiedziała. Oraz wstała, dała zapłatę i szybko wyszła na dwór. Wzrok...ten wzrok. Nie wiedziała kto na nią patrzy, ale czuła że ta osoba chce jej to zrobić. A może to paranoja którą zdobyła przez śmierć?
Nie. Julia. Ogarnij się. Już wszyscy zaczęli szeptać że ona jest dziwna. Bo przecież cholera tutaj połowa istot to ludzie, wilki...chuj wie co jeszcze! Julia tutaj czuła się jak trędowata.
Wzdycha cicho. Opiera się o ścianę baru i zamknęła oczy. Nie wiedziała już co się działo. Cały świat jej się obracał. Tak szybko...niebezpiecznie.
   - Czemu ja...boże...jeżeli istniejesz...czemu ja? Dlaczego? Ja chcę normalnego życia…-Szepta. Oraz nadal opiera się o ścianę i dyszy. Może po prostu też ma omamy? Długo nie robiła nic pozytywnego. Musi więc zapiąć pas. Tak! Dlatego wraca do baru i usiadła. Zamówiła teraz sok pomarańczowy. I relaksuje się. A na dokładkę zamówiła sobie kurczaka, a co się będzie. Miała nadal dużo pieniędzy z tego co zdobyła przez zastraszenie jakiegoś bandyty.
  Jednak...miała się na baczności. Wiedziała że ktoś chce ją dorwać. Ale Julia nie bała się. Duch był z nią. Moc była za jej stroną. Wszystko postawiła na tą jedną kartę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wilcza Przystań.
Credits