Wzdrygnęła się, czując na swoich plecach
delikatny powiew wiatru. Nie był on jednak na tyle mocny, aby zwrócić uwagę Lili. To nagła
przemiana gościa sprawiła, że równowaga dziewczyny została zaburzona. Jej już
dość duże gałki oczne, powiększyły się niezmiernie na widok wilka. Wiedziała,
że wiele osób przebywających w Przystani ma możliwość przemiany, ale sama nigdy
nie spotkała się z taką postacią. W tym momencie zdała sobie sprawę, ile
interesujących zagwozdek skrywa Raj. Odgłos przekształcających się kości
przyniósł jej uszom nieokreślony, nieodczuwalny ból. Na szczęście, nie trwał on
zbyt długo, za co poświadczała wysoka, przemieniona postać Anubina, stojąca
dosłownie parę kroków przed Lilith. Nie potrafiła określić, jakie emocje
wywołuje w niej stojący przed nią szakal.
Pysk stworzenia pokryty był licznymi bliznami. Niektóre ze szram dotarły
aż do skóry właściwej i dalej, odsłaniając miejsca, które Lilith widziała
jedynie w filmach. Fioletowo włosa nie była jednak przerażona, ku zdziwieniu
jej samej odczuwała dziwny spokój, połączony
z niewielką niepewnością i lękiem przed nieznanym. Miała
ochotę dotknąć szorstkiej sierści Anubina, pozwolić jej palcom przemknąć przez
ślady ran. Rozmyślając się, przeniosła wzrok na jego jasnoniebieskie ślepia.
- Chyba, wygląda Pan dość przerażająco — zaśmiała się nerwowo, a jedna z
jej dłoni powędrowała na jej spięty kark. - Niestety nie mam takiej
umiejętności jak Pan, ale postaram się dotrzymać tempa czterem łapom.
- Nie ma się o co martwić, będę poruszał się twoim krokiem — głęboki
głos załaskotał jej bębenki uszne.
Dziewczyna wyczuła nieznajome uczucie w jego słowach. „Czyżby uraziłam
go, nazywając tę postać przerażająco?” pomyślała, przyglądając się wysokiemu
„monstrum”. Wydawało jej się, że jedyną poprawną odpowiedzią było
„przerażający”, bo tak zareagowałby każdy żywy człowiek. Różnicą dla Lili było
to, że koło słowa człowiek, prężnie
stało słowo — martwy. Może gdyby znajdowała się w tej sekundzie na Ziemi, w
swoim mieszkaniu stwierdziłaby, że odczuwa ogromny strach. Martwy żywot w
Przystani sprawił, że pojęcie lęku dla Lilith stało się zamglone, a raczej
niepewne i nieznane. Jedyną poprawną odpowiedzią była prawda.
- Niezmiernie mnie Pan fascynuje.
Jej tęczówki błysnęły wręcz z ogromu pasji i emocji, z jakimi dziewczyna
wypowiedziała te słowa. Dopiero po chwili, udało jej się ochłonąć, a zdanie,
które wypłynęło z jej ust, zostało ponownie przetworzone przez jej umysł.
Odwróciła głowę w drugą stronę, marszcząc brwi. Poczuła się speszona, a
nieokreślone odczucie wstydu przemknęło przez jej ciało, sprawiając, że Lili
spięła się jeszcze bardziej, pocierając lewy kciuk o palec wskazujący. Była to
jej metoda na zrelaksowanie. Potrząsnęła głową, szykując się na kolejną
wypowiedź, która na celu ma zamaskowanie tej pierwszej.
- To, w takim razie powinniśmy się zbierać, tak? Kierunek jezioro
Kaskas! - Wypowiedziała te słowa wyjątkowo szybko, ruszając przed siebie.
Nergalu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz