26 marca 2020

Od Nike Re

  - Znaleźli mnie.
  Spojrzała przez okno, nie wychylając się za bardzo, a ciemny, barczysty kształt męskiej sylwetki przemknął jej przed oczami. Brązowowłosy bacznie przyglądał się zapiskom dziewczyny, przedstawiające koślawe linie, tworzące coś na wzór katapulty, a obok - od cholery obliczeń. Dziewczę ściągnęło okulary i przetarło je niebieską chustą, nadal próbując wyśledzić mężczyznę. Jej dłonie drżały i żeby nieco się uspokoić, postanowiła wydalić z siebie niepotrzebną energię, machając nimi na prawo i lewo, jakby chciała odlecieć. Kostki strzelały, w jej mniemaniu, dosyć głośno, a ilekroć nieznajomy robił chociaż krok, czuła, jak każdy, nawet najmniejszy mięsień napina się. 
   Wracając do domu z pracy poczuła dziwny zapach. Przemieniła się w niewielkiego psiaka i rozejrzał dookoła, zdezorientowana. Coś było nie tak, bo dałaby sobie rękę uciąć, że nie zostawiła brudnych schodów przed wyjściem z chaty. Wystarczyło dobrze się rozejrzeć, aby okazało się, że ktoś naruszył jej przestrzeń osobistą. Nie zamknęła drzwi? Cholera wie, to już było nieistotne, a jako iż sytuacja była napięta, to, widząc obcego grzebiącego w jej papierach, od razu do głowy przyszła jej myśl, którą wypowiedziała na głos. 
  - Znaleźli mnie.
   Więc jedynym wyjściem było wycofanie się, ostrożnie, aby jej nie zauważono. Dusza płakała, bowiem tyle cennych projektów mogło przepaść przez nieumyślność tego bydlaka. Nie chciała rezygnować i trzeba było stawić czoła włamywaczowi. Kiedy jednak brązowowłosy odwrócił się w stronę okna, czując się obserwowany i natrafił na wzrok kobiety, poczuła, iż nie jest to tego warte i zawsze może ponownie rozrysować sobie lepszy plan. Pan skierował swoje kroki ku wyjściu, a dziewczyna, ponownie przemieniając się w swoją pseudowilczą formę, zaczęła uciekać. Słyszała za sobą głośne kroki i krzyki, jednakże nawet nie odwracała się. Skupiona na drodze, szukała wzrokiem miejsca, które mogłoby się nadawać na potencjalną kryjówkę. 
   I nie wiedzieć czemu na myśl pierwsze przyszło jej wstąpienie do lekarza. 

  Zapukała do drzwi, będąc już w swojej drugiej, naturalnej postaci. Nadal nerwowo poruszała rękoma i rozglądała się na boki, poszukując niechcianego nieznajomego. W każdej chwili mógł ponownie wpaść na jej trop i dopaść małolatę, a kto wie, gdzie i dla kogo ów włamywacz mógł pracować. Uderzyła w drewno jeszcze raz, tym razem zdecydowanie bardziej natarczywie. Jeżeli nikt jej nie otworzy, spróbuje się włamać i zagrać na czas. a w najgorszym wypadku zmuszona będzie ponownie przebiec te kilkadziesiąt metrów pomiędzy krętymi uliczkami, modląc się do Stwórcy o pomyślność.  Bardzo się bała, że jest to JEGO wysłannik, a wtedy trafi tam, gdzie było jej miejsce - w Piekle. 
   Tutaj było dobrze, zdecydowanie lepiej niż na górze, gdzie męczyć musiała się z samymi idiotami, w dodatku bezdusznymi, którzy nie zważali w ogóle na jej cierpienia. W szkole była totalna masakra, a męskie pizdy z klasy tylko szukały okazji, aby schować się pod jej spódnicą. Zachowanie, jakby nigdy w życiu nie widzieli osobniczkę płci męskiej, a kutasy stawiali od razu słysząc jej głos. Banda obleśnych stulejarzy. 
  - Czy ktoś w ogóle jest w tym domu?! - wykrzyknęła donośnym głosem, zapominając, że przecież przybywa tu incognito. 
   Może nawet dobrze, że podniosła ton, bowiem dopiero na wołanie ktoś ruszył swoje szanowne litery i zszedł do kobiety. Nie czekała na żadne uprzejmości, po prostu wparowała do środka, jakby była we własnym domu i usiadła na fotelu. Spojrzała na lekarza o dziwnym ubiorze i poprawiła swoje niebieskie kudły. 
  - Jestem chora. Bardzo chora. Potrzebuję schronu. 

Doktorze? Hellmestin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wilcza Przystań.
Credits