Mokra trawa łuskała łaskocząco
jego gołe stopy, gdy wpatrywał się w dwójkę dzieci, wesoło wskazujących
w kałuże. Poznawał te twarzyczki, lecz nie znał imienia blondwłosego
chłopca śmiejącego się donośnie. A z drugim dzieciaczkiem miał sto
procent pewności, że był to Gaadriel Ivantow, ale w wieku sześciu lat.
Wesoło bawił się z najwyraźniej swoim kolegom, krzycząc i śmiejąc się. W
końcu jednak czarnowłosy malec wpadł do kałuży i siedząc w niej
rozniósł się donośnym płaczem.
W tamtym momencie
Karo się obudził. No może nie on sam, tylko niewdzięczna mucha,
agresywnie stąpająca po jego twarzy. Strzepnął ją z ryja i wstał
ociężały spoglądając w stronę łóżka koleżanki. Nadal jej nie było. Karo
uznał, że ten pokój jest strasznie zwyczajny. Pod ścianami, równolegle
do siebie stały dwie, dosyć wygodne prycze, które opatulone były
miękkimi pościelami. W jednym z górnych rogów, nad jego łóżkiem
wylegiwał się pajączek. Gaadriel zdążył nadać mu imię, gdyż pająk
nazywał się Mr. Spider i był z pajęczej szlachty. Czy my napewno
rozmawiamy jeszcze o pająku? Chwilę po przebudzeniu i zaparzeniu
herbaty, postanowił się ogolić, gdyż dawno tego nie robił, nie miał
czasu. Podczas rytuału usuwaniu włosów z brody z rytmu wybił go huk,
jakby coś spadło z górnej półki na ziemię, przy tym rozbijając waze.
Spojrzał się w tamtą stronę, ucinając się w ryj i ujrzał serio rozbitą
waze. Westchnął i spojrzał pod łóżko, jakby mogło się tam schować to, co
spadło z półki. Para malutkich oczu wbiła wzrok w jego twarz i powoli
zaczęła wyłaniać się z pod łóżkowego mroku. Spod łóżka wyłoniła się
fretka. Nie wiadomo skąd wzięła się tam fretka, ale patrząc na to, że
jego współlokatorka próbowała go zabić to fretka nie była najdzikszą
istotą w tym pokoju. Chłopak nadał jej imię. Dymek, gdyż był to samiec, a
jego futro przypominało siwy dym. Zaczęła się tresura, podczas której
do pokoju wróciła dziewczyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz