15 sierpnia 2020

Od Nike-Re do Finnegana

  Maleńka kulka futra siedziała pod schodami, nasłuchując odgłosów nadchodzących z oddali. Kroki mężczyzn poniosły się echem po ulicy, dzwoniąc natarczywie w uszach kundla z rogiem na czole. Próbowała opanować strach i przestać gryźć swoje pazury, jednakże póki co nie potrafiła, gdyż czynność ta jako jedyna przynosiła swego rodzaju ulgę. Przeżyła bójkę, molestowanie przez jakiegoś oblecha spod karczmy i napad rabunkowy. Zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień i na jej niewielki umysł, który wciąż nie potrafił wszystkiego załapać w try miga.
   Nergal odwrócił się plecami do swoich towarzyszy, wyczuwając napięcie unoszące się w powietrzu niby trujący gaz, rozpylony przez uciekiniera. Finnegan nie miał mu nic do powiedzenia w tym momencie. Doszczętnie zatopił swój umysł w robocie, polegającej na przeglądaniu spisu, który w jakikolwiek magiczny sposób miał pomóc w odnalezieniu zguby. Już wcześniej mężczyzna był przeciwny takiemu obrotowi spraw i wolałby działać wyłącznie na własną rękę. Niezwykle irytowała go myśl, że został ograniczony przez przełożonych ciężarem w postaci celnika, który dzięki swoim umiejętnościom oraz stosem papierów - rzekomo miał się przysłużyć tak ważnemu przedsięwzięciu, jak złapanie uciekiniera piekielnego.
   - Zalegała z podatkami już od ponad miesiąca i aż dziw, że właściciel kamienicy się o nic nie upominał. 
   - To trzeba będzie go przesłuchać, bo być może ją krył i fałszował dane. Niejedna osoba wie, że Nike-Re jest poszukiwana od dłuższego czasu, więc dziwne, że facet się nie skapnął i puścił jej płazem nawet płacenie czynszu. - Ozyr wytarł chusteczką krew cieknącą z wargi. Będąc pod wpływem nieprzyjemnych emocji nie wytrzymał.
   - Może płaciła mu... czymś innym? - Odezwała się nieproszona osoba z tyłu. Nergal tego nie lubił, dlatego ręka szybko powędrowała na stolik z głośnym hukiem, strasząc przy tym strażnika, który ze skwaszoną miną spuścił głowę. Naprawdę wolał nie walczyć słownie ze swoim przełożonym, a ten sygnał świadczył tylko o jednym: "albo się kurwo przymkniesz, albo osobiście wywalę cię z tego miejsca na zbity pysk". Sam już wolał wyjśc, szerokim łukiem omijając wściekłego czarnowłosego. 
    - Niech wojsko przeszuka dom tego mężczyzny i zda nam raport z jego przesłuchania. Może ma jakieś informacje na temat miejsca pobytu uciekinierki i będzie w stanie nam pomóc. 
    Ozyr naprawdę nie chciał, aby te słowa padły z ust współpracownika. Sam wolałby wydawać rozkazy aniżeli słuchać, jak ktoś inny to robi. Mimo to pozwolił sobie na chwilę milczenia i ponownego rzucenia okiem na błękitny pokój dziewczyny stojącej kilka metrów od swojego dawnego mieszkania. Ponownie straciła swoje rzeczy, bowiem widać było, jak wszystko wynoszą strażnicy, a włamanie się do kamienicy byłoby w tym momencie chyba najgorszym ruchem, jaki mogłaby zrobić. Należało znaleźć sobie kolejną kwaterę na nockę i spróbować zapomnieć o dzisiejszej, przykrej sytuacji. Fajnie by było znaleźć także kogoś, kto mógłby ją na chwilę poutrzymywać, do czasu, aż sprawa nie ucichnie Bogowie, jak bardzo się bała tego, co będzie jutro. Jak bardzo ręce trzęsły się w sposób niekontrolowany, kiedy zmieniła formę i powolnym krokiem ruszyła kamienistą ścieżką, oglądając się od czasu do czasu za siebie i podrygując niekontrolowanie na każdy, przerażający dźwięk zwiastujący potencjalne zagrożenie w postaci napastników. Cholera by to wzięła. 
  Tak, jak kiedyś nigdy nie lubiła papierosów, tak teraz poczuła nagłą potrzebę zapalenia. Jej ex robił to bardzo często i widziała, jak za każdym buchem ulatuje większość negatywnych emocji. Sama musiałaby spróbować i zapytać się pobliskiego karczmarza, czy dałby jej chociaż jednego bucha, bo ze stresu zapewne zaraz zwróci swoje drugie śniadanie.
   Ale czy on na pewno palił papierosy...

Finn? Wybacz początek D:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wilcza Przystań.
Credits